Tomasz Tamborski, Janusz Gromek, a nawet Czesław Hoc. Politycy chętnie korzystają z masowej komunikacji. Już nie strona internetowa, ani blog. Teraz jest Facebook.
No i stało się… Social media zalały polski rynek na dobre: Nasza Klasa, Facebook, Grono, Twitter, Fotka, Mojageneracja, Blip, Hi5, Epuls, Goldenline czy Myspace powoli i sukcesywnie wpisały się w obraz naszej rzeczywistości. A to tylko niektóre z nich. Do niedawna mówiono, że jeśli czegoś nie ma w Google, to nie istnieje. Dziś utarła się już opinia, że jeśli nie ma kogoś na Facebooku, to nie ma go wcale. Na całym świecie z tego serwisu społecznościowego korzysta już ponad 500 milionów osób, a w samej Polsce około 8 milionów! Ponad 50 procent użytkowników loguje się codziennie, a każdy z nich średnio ma 130 przyjaciół. Nic zatem dziwnego, że media społecznościowe stały się świetnym środkiem dotarcia do przyszłych wyborców. Marketing szeptany jest dziś w cenie, bo jeśli któryś z naszych przyjaciół proponuje nam, byśmy dołączyli do grona któregoś z polityków, to wierzymy mu bardziej niż jakiejkolwiek reklamie czy ulotce. Sprawdziliśmy, rzeczywiście politycy coraz częściej uciekają się do tej formy promocji własnej osoby. Jak jest na naszym kołobrzeskim podwórku? Tu polityczny facebook jeszcze raczkuje, choć swoje konta mają już: Janusz Gromek (zobacz), Tomasz Tamborski (zobacz) a nawet Czesław Hoc (zobacz).
Każda osoba, która posiada dziś profil na facebooku, może teraz wysłać do nich zaproszenie i po akceptacji stać się ich znajomym. Na swoich tablicach politycy umieszczają zdjęcia z wydarzeń, w których uczestniczą, piszą o problemach i wyzwaniach, jakie przed nimi stoją, chwalą się osiągnięciami, a często pytają nas nawet o zdanie w jakichś kwestiach i proszą o głos w dyskusji. Przenikają do naszej rzeczywistości, wpisują się w grono naszych znajomych. Jak głęboko pozwalają nam wniknąć w swoją prywatność? Gdzie kończy się granica znajomości, a zaczyna kontrolowany marketing? A może to tylko fikcja i kolejne wyborcze narzędzie. Jedno jest pewne - politycy wzięli sobie do serca maksymę, że jeśli nie chcą ich chwalić to chwalą się sami, zaś klikanie like’ów jest dziś zlepkiem naszych poglądów, poparcia i zaangażowania w pigułce. Ostatecznie, zawsze pozostaje jeszcze krytyka prasowa...
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.