W Sądzie Rejonowym zakończyło się kolejne posiedzenie w sprawie 13 oskarżonych o haracze, rozboje, oblanie kwasem, podpalenia i gwałty.

Kuloodporne autobusy przywiozły 8 oskarżonych, reszta odpowiada z wolnej stopy. O największym procesie w historii miasta pisaliśmy jako pierwsi kilka tygodni temu (przeczytaj informacje kołobrzeg). Wówczas proces nie odbył się ze względów proceduralnych. W piątek problemów już nie był, przynajmniej teoretycznie. Rozprawa rozpoczęła się od wniesienia wniosku o wymianę składu sędziowskiego, bo temu pod przewodnictwem sędziego Marka Grzymkowskiego zarzucono brak bezstronności. Wniosek został odrzucony.

Tym sposobem prokurator mógł wreszcie odczytać akt oskarżenia. Postawienie ponad 50 zarzutów zajęło mu niemal godzinę. Spora część zarzutów dotyczy znanego w Kołobrzegu Roberta G., znanego jako "Gronek". Inne osoby znalazły się na ławie oskarżonych właśnie dzięki jego zeznaniom. Rozpoznawana jest tu m.in. słynna sprawa oblania jednego ze świdwińskich biznesmenów kwasem. Trudno się więc dziwić, że część oskarżonych pała do Roberta G. sporą, powiedzmy delikatnie niechęcią.

Kołobrzescy sędziowie wnioskowali o rozpoznawanie sprawy w innym sądzie, który jest do tego lepiej przygotowany. To się nie udało. Sukcesem jest, że na drugiej rozprawie udało się odczytać akt oskarżenia. Teraz słuchany będzie Robert G. Na piątkowej rozprawie jeden z oskarżonych postawił wniosek o jego badanie przez biegłego psychiatrę oraz przy użyciu wariografu. Sąd te wnioski odrzucił i samodzielnie zapozna się z tym, co oskarżony ma do powiedzenia.

Fot. archiwum