Overcast Clouds

18°C

Kołobrzeg

4 lipca 2024    |    Imieniny: Elżbieta, Malwina, Teodor
4 lipca 2024    
    Imieniny: Elżbieta, Malwina, Teodor

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

Okiem Zawadzkiego: Jak to z żądaniem 210 milionów było...

Motto: „W każdej chwili podejmowania decyzji najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest właściwa rzecz, drugą najlepszą rzeczą jest zła rzecz, a najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest nie podejmowanie decyzji"
Theodore Roosevelt

Ostatnio na portalu Miastokolobrzeg.pl gruchnęła druzgocąca wiadomość. Właściciel działki położonej przy ul. Kościuszki położonej dosłownie naprzeciwko Kamiennego Szańca podał miasto do sądu. Pozew, który podobno liczy 118 stron, mający około 1000 załączników, wpłynął do sądu w Koszalinie z żądaniem zawrotnej sumy odszkodowawczej – około 210 000 000 zł. Wieść gminna też niesie, że jako świadkowie podani zostali w pozwie niektórzy urzędnicy oraz wszyscy radni kadencji 2014 – 2018, łącznie z ówczesnym prezydentem. Ponieważ właścicielowi tej działki sąd raz w jednym przypadku przyznał rację, więc należy zadać sobie pytanie nie takie, czy miasto zapłaci odszkodowanie lub nie, lecz należy zapytać ILE będzie musiało zapłacić. Mówiąc wprost, jaką wysokości kwotę odszkodowawczą przyzna sąd. Sytuacja jest patowa, bo miasto ma tylko dwie możliwości. Jedna – pójść na spór sądowy i modlić się o wyrok, w którym sąd przyzna w miarę niskie odszkodowanie. Druga – dogadać się z inwestorem i pójść na jego warunki. Mówiąc wprost, współczuję tym, którzy będą o tym decydować. Obie decyzje są niezwykle trudne, a opinia publiczna (i nie tylko) się tej sprawie przygląda... Teraz trochę historii dla przypomnienia.

Działka przy ul. Kościuszki pierwotnie miała zostać zagospodarowana na pijalnie wód mineralnych. Konkretnie miała tam zostać zbudowana duża palmiarnia, pijalnia wód, obiekt ze szkła jako atrakcja dla turystów i kuracjuszy. Zainteresowany był nią jeden z kołobrzeskich obiektów. Niestety , nie wiem z jakich powodów sprawa nie doszła do skutku. Później w drodze rokowań sprzedano ją warszawskiemu inwestorowi w roku 2014. Niedługo po sprzedaży okazało się, że jest „drobna” nieścisłość: w akcie notarialnym był zapis mówiący o 25% zabudowy działki, a załączonej mapce mowa była o 16%. (to tak w skrócie). Od tej chwili rozpoczęło się coś, co ja nazywam klasycznym ping-pongiem. Inwestor wnioskował o ujednolicenie procentów zabudowy, natomiast ówczesny wydział Urbanistyki i Architektury przekonywał i nas radnych na komisjach i inwestora, że wszystko jest w porządku i zgodnie z prawem. Pamiętam (i tu zwracam honor Andrzeju), natychmiast wyłapał to radny Andrzej Mielnik, który argumenty urzędników punktował  i przewidział, że będą problemy. W efekcie finalnym, miasto odrzuciło wniosek inwestora, radni też się na to nie zgodzili. Co było do przewidzenia, inwestor podał sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie w sprawie ujednolicenia procentów zabudowy swojej działki i z roszczeniem o możliwość zastosowania na przyszłym obiekcie wysokiej dominanty. W roku 2018 w pierwszym przypadku sąd przyznał rację powodowi, w drugim nie.

Tymczasem lata płynęły, a sprawa nadal się ciągnęła. Tak czy inaczej, w roku 2022 Najwyższy Sąd Administracyjny podtrzymał wyrok WSA z 2018 roku, a nawet poszedł jeszcze dalej, bo uchylił załącznik mapowy w uchwale i stwierdził istnienie błędu. Nie będę już szczegółowo pisał o treści korespondencji między miastem a inwestorem, ponieważ już kilka razy szczegółowo to opisywałem w felietonach. Na szczęście inne już podejście do inwestora miała prezydent Anna Mieczkowska. Ja też w takich, konfliktowych sprawach jestem zwolennikiem kompromisu. I stało się, prezydent miasta zaczęła z inwestorem rozmawiać. Rozmowy odbywały się w obecności prawnika, urzędnika oraz niektórych radnych (w tym i mojej osoby). Wszystkie rozmowy były protokołowane. Po wygranej przed sądami, w ramach rekompensaty za niedopełnienie przez miasto warunków umowy i potencjalne straty inwestor zaproponował swoje warunki. Było to wyrażenie zgody przez miasto na zabudowę nie 25% powierzchni działki a zwiększenie jej do 30% i wyrażenie zgody na wybudowanie obiektu do 30 metrów wysokości (słynne „30 na 30”). W zamian, inwestor zrzeka się wszelkich roszczeń odszkodowawczych. Następnie prezydent spotkała się z przedstawicielami wszystkich klubów w radzie i od większości radnych dostała zielone światło do zmiany studium warunków i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Kołobrzeg w celu konsumpcji zaproponowanego kompromisu. Tak zakończyła się kadencja 2018 – 2024.

Już po kwietniowych wyborach, a konkretnie, po zaprzysiężeniu nowej rady miasta, radni ponownie pochylili się nad kolejnym krokiem, czyli nad zmianą studium na wypracowanych przez poprzednią radę zasadach. Zmiana tego studium została przyjęta większością głosów na ostatniej sesji rady miasta 19 czerwca. Jednakże, jak pisałem na wstępie, wszyscy byli zdziwieni, kiedy inwestor  złożył pozew do sądu o odszkodowanie z tytułu strat z prowadzenia ewentualnej działalności gospodarczej w wysokości 210 000 000 zł. Na początku też byłem mocno zaskoczony, zmiana studium przecież przegłosowana, zaczną się prace nad zmianą planu zagospodarowania przestrzennego, więc o co chodzi? A że nie znam się na wszystkim, zadzwoniłem do swojego ulubionego prawnika, prosząc go o opinię. Ten zapytał mnie tylko o datę sprzedaży działki. Pogrzebałem w dokumentach i mówię: 25 czerwca 2014 roku: - Chłopie – mówi do mnie - to banalnie proste, art. 442 par. 1 Kodeksu cywilnego mówi wyraźnie, że roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o tej szkodzie, tu może być jeden z wyroków sądu (…) jednak termin ten nie może być dłuższy niż10 lat od dnia, którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę czyli dnia zakupu działki. 25 czerwca obecnego roku człowiek straciłby prawo do swoich wszelkich roszczeń – usłyszałem. Wszystko mi się poukładało.

Wniosek: jak już wszyscy wiemy, miasto ma gigantyczny problem. Walczymy w sądzie i mówiąc wprost - wypłacamy odszkodowanie. Jakie? Ciężko powiedzieć. Osobiście nie wierzę w 210 000 000 zł. Ale nawet 20 000 000 lub 30 000 000 będzie ogromną kwotą dla budżetu naszego miasta. Drugim rozwiązaniem jest dogadanie  się z inwestorem. Pytanie brzmi teraz, czy inwestor siądzie do stołu negocjacji i będzie chciał w ogóle rozmawiać. Jeśli tak, to jakie będą teraz jego żądania? Ciężki orzech do zgryzienia.

A wiecie państwo co w tym wszystkim jest najzabawniejsze? Nie słyszałem, żeby urzędników winnych temu całemu bałaganowi, którzy - oczywiście moim subiektywnym zdaniem - wprowadzali radnych 10 lat temu w błąd – spotkała jakaś kara dyscyplinarna...

Dariusz Zawadzki

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama