Popełniłem błąd. I się do niego przyznaję. Napisaliśmy na naszym portalu, że Aleksander Kwaśniewski popiera Annę Mieczkowską. Jakie było moje zdziwienie, gdy otrzymałem smsa od czytelnika, że to nieprawda. Przecież tam byłem i... nie słuchałem. Zaraz wyjaśnię dlaczego. Dlatego sprawdziłem, odsłuchując materiał wideo. I faktycznie. Aleksander Kwaśniewski nigdzie nie udzielił poparcia kandydatce Kołobrzeskich Razem. Oglądalność artykułu w tysiącach i co teraz zrobić. Jacek Juszko, obywatel Kołobrzegu, którego znam i proszę mi wierzyć, nie przepadam, aczkolwiek moje sympatie nie mają znaczenia, wysyła sprostowanie. Nasz tytuł wyraźnie pokazuje, że Mieczkowska została poparta przez Kwaśniewskiego. Tak też napisaliśmy w tekście. A wszystko dlatego, że gdy byliśmy zapraszani na spotkanie z prezydentem w sobotę o godz. 7.30, byłem przekonany, że to formalność. Nawet nie słuchałem, co mówi były prezydent. Była to dla mnie formalność. Być może, Aleksander Kwaśniewski Mieczkowską popiera, ale nie zrobił tego na tym spotkaniu. Nie jest dla mnie argumentem, że Kwaśniewski podał rękę Mieczkowskiej i życzył jej powodzenia. To nie zmienia faktu, że nie powiedział tego i tyle. Oczywiście, Jacek Kuś, szef powiatowych struktur SLD uważa inaczej, ale mnie to nie przekonuje. Nie przekonałoby także sądu, gdybyśmy odmówili sprostowania, a potem spawa trafiłaby do sądu.
Zgodnie z art. 10 ust. 1 ustawy prawo prasowe, "Zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu". Zdaję sobie sprawę, że tak samo jak w przypadku sądów, praca dziennikarzy jest nisko oceniana, zwłaszcza tam, gdzie są osoby, które widzą naszą stronniczość czy wręcz służalczość. Ale to jak w przypadku sądów, zawsze jedna ze stron, która przegra, będzie niezadowolona. Jeśli jest się osobą publiczną, trzeba mieć twardy kark i umieć się pogodzić z krytyką. Ale w odpowiedzialności za słowo, nie można podejść obojętnie wobec bezdyskusyjnych faktów. Jeśli popełnia się, błąd, trzeba go sprostować. Inaczej ludzie tracą zaufanie do mediów.
A wracając do kampanii. 18 października minie 20 lat mojej pracy w mediach. Przeżyłem wiele kampanii, ale tak miałkiej nie widziałem. Wszyscy najważniejsi kandydaci skupiają się na konferencjach prasowych, nudnych, bezpłciowych i płaskich przekazów, które nic nie wnoszą. Politycy uważają, że konferencje prasowe, z nazwy przeznaczone dla dziennikarzy, oglądają ludzie. Błąd. Na tych konferencjach, zasadniczo nikt nie zadaje pytań. Bo o co pytać, jak to stek obietnic? Jak sami dziennikarze w to nie wierzą, przynajmniej niektórzy. Nie wiem ile można tego słuchać. Zamiast spotykać się z dziennikarzami i odpowiadać na pytania, poddać się weryfikacji, mamy jakieś pseudodebaty, w których do bólu tłucze się te same programy wyborcze, czytaj obietnice, często bez pokrycia, zwłaszcza finansowego. Nie wiem, jak w tym wszystkim odnajdują się wyborcy, ale współczuję tym, którzy zamiast kandydatów, chcą popierać ich wyborcze programy. Bo ani jeden z nich nie został porządnie prześwietlony. Żadne kandydat nie został porządnie z tego odpytany. Nie było kiedy. Staraliśmy się zrobić namiastkę powyższego z Piotrem Rybczyńskim w Radio Kołobrzeg. Czy nam się udało, nie wiem. Wiem natomiast, że demokracja uczestnicząca polega na wyborcze określonych programów, po ich wszechstronnej i społecznej ocenie. Tego zabrakło.
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.