Na poprzedniej sesji Rady Miasta, radny PO Dariusz Zawadzki zagłosował za siebie i za radnego Karpiniuka. Prawnicy mówią, że nic się nie stało.

Do pomyłki doszło podczas głosowania nad projektem uchwały o sprzedaży działek przy ul. Tarnopolskiej. W czasie procedowania uchwały, Dariusz Zawadzki rozmawiał z nami na żywo podczas relacji z obrad sesji Rady Miasta. Po skończonym wywiadzie, szybko poszedł głosować, ale usiadł nie na swoim miejscu - brakowało radnych więcej je pomylił - i szybko nacisnął guzik patrząc na tablicę głosowań. Nacisnął guzik "za", ale przy jego nazwisku nic się nie wyświetliło, więc zgłosił, że urządzenie do głosowania nie działa. Po chwili nacisnął swój guzik, a przewodniczący Rady Miasta wyraził zadowolenie, że radnemu urządzenie już działa. Tyle, że Zawadzki nie zwrócił uwagi, że system zliczył dwa naciśnięcia guzika, a więc dwa głosy "za".

- Nie zauważyłem, że Marek Karpiniuk nie wyciągnął karty, a pomyliłem po prostu miejsca. Moim zdaniem nic się nie stało, a poza tym, zgodnie ze statutem nadal powinny być liczone podniesione ręce, a nie tylko naciśniecie guzika. Ale mówię, to zwykły błąd, a moje głosowanie nie wpłynęło na jego ostateczny wynik, uchwała i tak by przeszła - mówi Dariusz Zawadzki. Problemu nie widzi również przewodniczący Rady Miasta Ryszard Szufel. - To była zwykła uchwała Rady Miasta, którą poparła zdecydowana większość radnych. Nie widzę potrzeby reasumpcji, rozmawiałem w tej sprawie z prawnikiem, który też nie ma wątpliwości - tłumaczy przewodniczący. Wniosek jest prosty: na przyszłość radni muszą zabierać karty do głosowania ze sobą. Dobrze jest także patrzeć, kogo się podsiada...