Jeśli znajdzie się chętny z kwotą 500 tys. zł, może narobić miastu poważnych kłopotów. Chodzi o działkę, którą miasto powinno, a na razie nie kupuje.

W środę, Janusz Gromek poinformował w TKK, że nie kupi fragmentu terenu pomiędzy ul. Arciszewskiego a morzem, którędy biegnie ścieżka z podkładów torowych i gumoleum na plażę. Jak wyjaśnił prezydent, miasto czyni od lat starania, żeby dostać ten teren z 95-procentową bonifikatą, chcąc zrobić tam porządek i ucywilizowane zejście na plażę. Terenem zainteresowany jest również powiat, który obok ma szkołę morską. Agencja Mienia Wojskowego, która jest właścicielem terenu, za skrawek ziemi, na którym nic zbudować nie można, chce pół miliona złotych. Na to zgody ze strony miasta nie ma. Urzędnicy mogą jednak zmienić zdanie szybciej, niż im się wydaje.

Jak udało nam się ustalić, przez działkę AMW, biegnie ścieżka rowerowa, zbudowana w ramach Międzynarodowej Nadmorskiej Trasy Rowerowej nr 10. Jest to ścieżka, która biegnie z Barth, przez Gminę Kołobrzeg do Kołobrzegu, a stąd przez Podczele do Ustronia Morskiego. Brzmi znajomo? Oczywiście, bo to wielki transgraniczny projekt unijny, na który udało się pozyskać aż 85% środków z funduszy unijnych, bagatela - 2,4 mln euro, czyli po obecnym kursie, ok. 10 mln zł. Jeśli więc ktoś sobie tę działkę kupi, a miasto się z nim nie porozumie, to wystarczy, że swój teren ogrodzi - w końcu za coś pół miliona będzie musiał zapłacić. A miasto w ten sposób naruszy trwałość projektu unijnego. Jest więcej niż pewne, że w takim wypadku trzeba będzie zwrócić dofinansowanie. Sprawdziliśmy w dwóch niezależnych biurach zajmujących się consultingiem w pozyskiwaniu środków unijnych: pieniądze będą musiały oddać wszystkie podmioty, które je uzyskały, wraz z odsetkami, a więc Kołobrzeg, Gmina Kołobrzeg, Gmina Ustronie Morskie i miasto Barth w Niemczech.

Zaprzyjaźnione z nami biuro nieruchomości szybko wyliczyło, że perspektywa dzierżawy tego skrawka ziemi, po którym biegnie ścieżka, powoduje, że wartość terenu wzrasta o 30%, czyli bagatela, w stosunku do kwoty, którą żąda AMW - dodatkowe 150 tys. zł. Może więc lepiej jednak nie droczyć się z AMW i działkę kupić od razu, oszczędzając sobie wizerunkowej czkawki?