500 złotych podwyżki od 1 sierpnia - tyle żądają związki zawodowe dla każdego pracownika szpitala poza lekarzami. Inaczej - w szpitalu może dojść do strajku.

Dyrekcja rozmawiała niedawno o podwyżkach, ale wyłącznie dla lekarzy i to aż o ponad 10 procent. Jak mówią nasi informatorzy, Janusz Olszewski nie odniósł się w żaden sposób do podwyżki dla innych pracowników szpitala. Dlatego też, 1 sierpnia związki zawodowe wystosowały pismo do dyrektora, żądając podwyższenia wynagrodzenia o kwotę nie niższą niż 500 zł miesięcznie dla pracowników, z wyjątkiem oczywiście lekarzy.

- Jak zwykle dyrektor rozmawia tylko z lekarzami. Reszta pracowników dla niego się nie liczy, a kadrze kierowniczej włos z głowy nie spadnie. Chcieliśmy spotkać się z dyrektorem jako załoga, ale się na to nie zgodził. Może rozmawiać co najwyżej z działami. Tylko wtedy łatwiej mścić się na pracownikach. Gorliwych wykonawców kar w szpitalu nie brakuje - mówi nasze źródło. - Podwyżka widać lekarzom jest potrzebna, bo chyba podnieśli abonament na kanały sportowe, a bez tego niektórzy nie mają co robić na dyżurze - śmieje się jedna z pielęgniarek. Dlaczego wszyscy anonimowo? - Ja panu powiem kim jestem, pan o tym napisze, przeczyta dyrektor, ordynator, dowie się oddziałowa, wylecę w 3 miesiące, bo z dobrej pielęgniarki stanę się przysłowiowym trutniem - tłumaczy nasza rozmówczyni.

Związkowcy zagrozili dyrektorowi na początku sierpnia, że jeśli nie odpowie na ich pismo w terminie do 15 sierpnia, mogą wejść w spór zbiorowy a nawet strajkować. Dyrektor nie odpowiedział. Jak udało nam się ustalić, związki zawodowe zamierzają teraz wejść w spór zbiorowy z dyrektorem. Janusz Olszewski tradycyjnie nie dobiera od nas telefonów. Żeby nie było wątpliwości, udaliśmy się do sekretariatu, ale dyrektor jest dziś cały dzień zajęty. Poprosiliśmy o kontakt. Nie pierwszy raz - dyrektor jeszcze nigdy nie zadzwonił.

Szpital Regionalny w Kołobrzegu jest w dobrej kondycji finansowej. Płaci na bieżąco, nie ma długów.