W Berlinie trwają największe targi turystyczne Europy. Prezentuje się 10 tysięcy wystawców ze 189 krajów. W stolicy Niemiec nie zabrakło też Kołobrzegu.

Partnerem ITB w tym roku jest Meksyk, ale wydarzenia polityczne odwróciły uwagę od tego głównego państwa, a media mocno przyglądały się części ukraińskiej, zwłaszcza, że sąsiadowała ona z częścią rosyjską. W oczy rzucała się świeczka a nad nią napis: "Pray for Nebesna Sotnia. Heroes of Maidan". Wokół stoisk było spokojnie, ale ludzie pytali o to, co tam się dzieje i dlaczego Putin atakuje Ukrainę.

Ale obok tego nie zabrakło wielu innych tradycyjnych wystawców. Bardzo mocno promują się kraje azjatyckie i afrykańskie, dla których turystyka to ważna gałąź gospodarki. Wystawcy nie szczędzili wydatków na budowę atrakcyjnych dekoracji, aby tylko przyciągnąć uwagę zwiedzających, a ich liczba przekroczy 100 tysięcy. Silnie promują się Stany Zjednoczone, które nadal są młodym gościem na ITB. Amerykanie uważali, że nie muszą promować swojej oferty, a życie pokazało, że w tej branży tak się nie da, aczkolwiek oferta USA przy Ameryce Południowej była skromna.

A jak na tym tle prezentuje się Polska? Wydaje się, że dobrze, zwłaszcza, że u nas atrakcji na siłę wymyślać nie trzeba i oferta polska jest niezwykle bogata. Od historii i zabytków, przez kulinaria po SPA. Stoisko Kołobrzegu na ITB cieszy się sporym zainteresowaniem, bo co przyznają eksperci z branży turystycznej, Kołobrzeg na mapie Polski staje się coraz bardziej modny. Zwraca się uwagę na nasze zaplecze, na nasz potencjał, który wpływa na wzmocnienie marki i jej rozpoznawalność. Turyści mają coraz większe wymagania i trzeba o tym pamiętać. Jak widać, na ITB mieli spory wybór, a dobrze by było, aby Kołobrzeg czy jak wolą niektórzy - Kolberg, był jednym z celów turystycznych, a nie alternatywą.