Kolejne napięcia w Lokalnej Grupie Rybackiej. Jak udało nam się ustalić, wobec braku współpracy z zarządem KLGR, członkowie komisji rewizyjnej zrezygnowali.

Kołobrzeska Lokalna Grupa Rybacka nie ma szczęścia i co jakiś czas targają nią wstrząsy. Tym razem, rezygnację z pełnionej funkcji złożyli członkowie komisji rewizyjnej. Jak udało nam się ustalić, zarząd z komisją niemal się nie kontaktował, dlatego dalsza działalność w tym układzie nie miała dla nich sensu. Był w niej m.in. Antoni Szarmach, ale jak pytamy go o współpracę tylko kręci głową i nie chce komentować swojej pracy w komisji. A zrezygnował, bo szanuje swoje dobre imię.

W piątek pojawiliśmy się na walnym zebraniu KLGR, które odbyło się w siedzibie miejskiej spółki - Zarząd Portu Morskiego. Drzwi do sali obrad były otwarte, ale członek zarządu KLGR stwierdził, że to prywatne spotkanie w prywatnym miejscu i poprosił o opuszczenie sali. Na uwagę, że to siedziba miejskiej spółki, a KLGR to stowarzyszenie, funkcjonujące w dużej części w oparciu o środki publiczne, stwierdził, że nie wiemy o czym mówimy, co bardzo szybko podchwycili pozostali członkowie. Piotr Szczygielski, który jest prawnikiem, zabronił publikowania swojego wizerunku, a także innych członków, bo to spotkanie o charakterze prywatnym. Inni członkowie domagali się usunięcia zdjęć, a jeden z mężczyzn chciał nawet wylegitymować fotoreportera.

Część środowisk rybackich już od dawna jest rozczarowana funkcjonowaniem lokalnej grupy. O poważnych wątpliwościach w ich działaniu w Polsce pisaliśmy w przeszłości kilkukrotnie, mówiły o tym także ogólnopolskie media. Ostatnio, otrzymaliśmy dokumenty, które budzą kolejne wątpliwości. O odpowiedź na następujące pytania poprosiliśmy 27 października prezes zarządu - Małgorzatę Budę:

1. Proszę o podanie daty przyjęcia do KLGR (konkretna uchwała właściwego organu KLGR – proszę o kopię) osób, które uczestniczyły w wyjazdach do: Włoch-Słowenii, Włoch oraz do Francji wraz z podaniem całkowitej liczby osób, które wybrały się tam w ramach KLGR - proszę o dołączenie listy.
2. Proszę o wskazanie, kto z uczestników powyższych wypraw studyjnych zamieszkuje obszar działania KLGR.
3. Dlaczego na listach znalazły się osoby związane z samorządem trzebiatowskim? Co z KLGR ma wspólnego gmina Trzebiatów?
4. Czy w ramach finansowanych projektów przyznawano pieniądze osobom lub podmiotom znajdującym się w gminie Trzebiatów?
5. Kto obecnie sprawuje obsługę prawną KLGR i jakie kancelarie robiły to w przeszłości? Czy były one bezpośrednio związane z członkami zarządu? Oczekuję, że Pani prezes to sprawdzi tak, jak my to sprawdziliśmy.
6. Pani zdaniem, jaki był sens obsługi prawnej zarządu KLGR przez osoby, które są zależne bezpośrednio od członków zarządu?
7. Proszę o przekazanie kopii dokumentacji procedury wyboru kancelarii prawnych obsługujących KLGR.

29 października, prezes Buda odpisała, ale nie odpowiedź na pytania: "W nawiązaniu do Pańskich zainteresowań materiałami dotyczącymi działalności naszej KLGR uprzejmie informuję, iż kierowany przeze mnie Zarząd jest organem społecznym i nie jesteśmy w stanie w natłoku obowiązków w trybie pilnym spełnić Pańskich oczekiwań. Możliwość taka istnieje w przypadku Pańskiego przybycia do siedziby naszego Stowarzyszenia na posiedzenie Zarządu w środę 30.10.2013 lub 6.11.2013 na godz.9.30,gdzie służymy wszelkimi ogólnie dostępnymi materiałami i wyjaśnieniami". Wynika z tego, że generalnie sprawa jest złożona, ale wystarczy się pojawić na zarządzie, aby rozwiać wszystkie nasze wątpliwości. Podtrzymaliśmy wniosek o odpowiedź na piśmie.

6 listopada zostaliśmy poinformowani o kolejnej przeszkodzie: "Szanowny Panie, internetowa forma komunikacji nie uwierzytelnia Pana jako osobę uprawnioną do uzyskiwania informacji, o które Pan wnosi. Odmowa przez Pana osobistego kontaktu z Zarządem SKLGR, przedstawienia intencji oraz uprawnień uzasadniających powyższe to potwierdza. Proszę działać zgodnie z etyką zawodową" - napisała Małgorzata Buda. A gdy pojawiliśmy się na walnym KLGR, to nas wyproszono, członek zarządu udawał, że nie wie, kim jest reporter portalu Miastokolobrzeg.pl. Nasza redakcja odpisała, że zgodnie z prawem, obowiązkiem KLGR jest odpowiedzieć na pytania zadane drogą internetową.

8 listopada przychodzi kolejne pismo, ale nie na temat. Tym razem prezes Małgorzata Buda pisze: "W odpowiedzi na Pana e-maila zdaniem Zarządu SKLGR Pana stanowisko jest niewłaściwe i niezgodne z prawem, stowarzyszenie nie jest organem administracji. Mając na względzie powtarzające się pytania, proszę o wskazanie podstawy prawnej Pańskich żądań". Ciekawe, kto doradza zarządowi w zakresie prawnym, bo widać, że nie ma zielonego pojęcia o przepisach dotyczących dostępu do informacji publicznej. Ta podstawa to art. 4 Prawa prasowego w związku z art. 3a Prawa prasowego i art. 4 ust. 1 i 2 Ustawy o dostępie do informacji publicznej (warto tu zapoznać się z wyrokiem NSA I OSK 1845/11 z 29.12.2011).

Wobec co najmniej dziwnej postawy zarządu stowarzyszenia, podzieliliśmy się naszymi wątpliwościami z radnymi Rady Miasta i prezydentem miasta. W przypadku braku odpowiedzi, sprawa trafi do sądu.

KOMENTARZ
Gdy widzę stowarzyszenie, które korzysta ze środków publicznych, w którym uczestniczą poszczególne gminy, które uiszczają duże, w porównaniu do pozostałych członków składki, a potem na walnym zebraniu słyszę, że to prywatne spotkanie, wstęp wzbroniony, proszę nie robić zdjęć, zarząd nie życzy sobie być fotografowanym, to przepraszam, gdzieś się zgubiłem. Pan Szczygielski i pani Buda jak najszybciej powinni złożyć dymisję. Partnerem dla zarządu nie jest widać komisja rewizyjna, a już na pewno nie dziennikarz. To lepiej założyć prywatną spółkę i sobie wydawać swoje pieniądze, bo na razie stowarzyszenie gospodaruje w większości groszem publicznym.

Robert Dziemba