Do śmiertelnego wypadku doszło na Radzikowie. Subaru uderzyło w nissana. Nissan pchnięty na skrzynkę telefoniczną, uderzył w dziecko.
(aktualizacja 18.46)
Po południu subaru na lubańskich tablicach rejestracyjnych jechało ulicą Kossaka. Jak udało nam się ustalić, kierowca - 44-letni Krzysztof B. tłumaczył, że nie zauważył, iż dojeżdża do skrzyżowania z ulicą Starynowską, nie zauważył znaku "ustąp pierwszeństwa". Szukał docelowej ulicy i coś ustawiał w nawigacji. Tymczasem w kierunku Korzystna jechał kierowca nissana - 32-letni Krzysztof O. Gdy subaru wjechało na skrzyżowanie, uderzyło nissana. Auto zepchnięte z drogi zmiażdżyło skrzynkę telekomunikacyjną. Okazało się jednak, że obok szło dziecko. 14-latek został po prostu zmieciony z trasy. Zginął na miejscu.
Do wypadku przyjechali strażacy, którzy zabezpieczyli miejsce zdarzenia. Pojawił się prokurator, który zaczął wyjaśniać całe zdarzenie. Na miejscu pojawiły się matki i ojcowie, którzy z płaczem i krzykiem pilnie wydzwaniali do swoich dzieci. W pewnym momencie pojawił się mężczyzna, który prawdopodobnie po bucie poznał, że niewinną ofiarą tragedii jest jego syn. Wracał z jakimś świadectwem lub dyplomem do domu. Nie doszedł. Ojciec rozpoznał dziecko, zaopiekował się nim lekarz.
Kierowcy obu pojazdów byli trzeźwi. Nie wiadomo jeszcze, jakie zarzuty dostanie 44-letni kierowca subaru. Po odjeździe samochodu "Reginy", wszystkim ukazał się rozmiar tragedii i siły, jaka rzuciła subaru na stalową skrzynkę. Auto ścięło też znak drogowy. Nikt nie miałby szans na przeżycie takiego uderzenia.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.