Prawie nie padało, choć w drugiej części, już w sobotę, przed 4 rano spadł deszcz. Ale tradycyjnie, było dużo niespodzianek i świetna zabawa. Zobacz sam!
Przed wejściem na teren festiwalu, młodzi ludzie rozmawiali o tym, czy to ich ostatnia wycieczka do Kołobrzegu na Sunrise Festival. A wszystko za sprawą internetowej zapowiedzi, w której pojawiła się sugestia pożegnania. Dla wielu Sunrise to kultowa i niemal obowiązkowa impreza, której za nic na świecie nie można opuścić. Nie inaczej było w tym roku. Duże zainteresowanie można organizatorzy mogą zawdzięczać pogodzie. Deszcz spadł dopiero nad ranem, a to gwarantowało kilka godzin świetnej zabawy.
W tym roku zbudowano 3 sceny. Dwie główne: na parkingu i w amfiteatrze, zostały podzielone w ramach koncepcji znaków Yin i Yang. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Trzeba również przyznać, że budowa trzeciej sceny, poświęconej historii Sunrisu, było bardzo dobrym rozwiązaniem. Scena ta cieszyła się mniejsza popularnością niż na przykład amfiteatr, ale dzięki temu było w niej więcej przestrzeni i można było się lepiej pobawić.
Kulminacyjnym punktem festiwalu jest sobota. Niestety, prognozy pogody nie są optymistyczne. Miejmy nadzieję, że jednak powtórki z ubiegłego roku nie będzie i choć może nie doczekamy wschodu słońca, to jednak w ciągu kilku godzin festiwalu nie przemokniemy do suchej nitki. Bo muzyka i dobra atmosfera rozgrzewa, ale nie suszy ubrań, choćby na niektórych było ich nieco mniej, niż powinno...
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.