9 miejsce w rankingu najzamożniejszych miast powiatowych w Polsce. Spadek o 6 pozycji w dół. Na tej pozycji uplasowało się nasze miasto.
Coroczny ranking "Wspólnoty" nie został uroczyście ogłoszony w Urzędzie Miasta. Bo i nie ma się czym chwalić. Kołobrzeg dość boleśnie spadł z pierwszej trójki na koniec pierwszej dziesiątki. W województwie zachodniopomorskim w rankingu najzamożniejszych miast powiatowych wyprzedza nas Kamień Pomorski i Gryfino.
W rankingu brano pod uwagę m.in. wpływy z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT), podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT), podatku od nieruchomości, podatku od czynności cywilnoprawnych, dochody z majątku i subwencji ogólnej. Zamożność per capita w Kołobrzegu w 2009 roku wyniosła według rankingu 3198,17 zł. W 2005 roku Kołobrzeg zajął miejsce 9, w 2006 - 5, w 2007 4, rok później 3, teraz 9.
Wyniki naszego miasta tak komentuje Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta. - Od roku 2005 w rankingu "Wspólnoty" najzamożniejszych miast powiatowych zajmujemy miejsce w pierwszej dziesiątce. To oznacza, że spośród 335 miast powiatowych Kołobrzeg jest jednym z najbogatszych miast w Polsce. W opublikowanym rok temu rankingu za rok 2008 zajęliśmy 3 miejsce z kwotą dochodu na jednego mieszkańca w wysokości 3577 zł. W tym roku - w rankingu za rok 2009, jest to miejsce 9 z kwotą dochodu na mieszkańca 3198 zł . Spadek związany jest głównie z zastojem na rynku nieruchomości i zmniejszeniem sprzedaży majątku miejskiego. To pokazuje, że pomimo braku dochodu do budżetu miasta ze sprzedaży miejskich gruntów, Kołobrzeg jest miastem zamożnym, dobrze zarządzanym i o bardzo stabilnych dochodach. Bardzo cieszy fakt, że nadal zajmujemy czołowe miejsca w rankingu. Przyszłoroczny ranking powinien przynieść jeszcze wyższą pozycję.
Optymizmu rzecznika nie podziela radny Henryk Bieńkowski, były prezydent Kołobrzegu. - Wynik z 2005 i 2006 roku oraz kolejne wysokie pozycje są pokłosiem realizowanej przeze mnie polityki, a następnie funkcjonowaniem miasta w ramach rozpędu, jaki ono uzyskało. Obecnie nie ma pomysłu na to, co robić dalej, jakie bodźce powinniśmy wysyłać celem pobudzenia miejskiej gospodarki. Inwestycje są wykonywane dzięki kredytom i funduszom unijnym. W kasie miejskiej widać dno, a pomysłów na przyszłość brak. Przykładem jest wysadzenie w powietrze Wieloletniego Planu Inwestycyjnego, żeby nie biły w oczy dziury po niezrealizowanych inwestycjach. I stąd ten spadek.
Niegdyś Marek Sobczak powtarzał, że gdyby Kołobrzeg nie leżał nad morzem, byłby drugim Białogardem. W swojej opinii potwierdza to radny Jacek Woźniak. - Ten ranking jest przykładem na to, że nie wolno spoczywać na laurach. Jeżeli spadają dochody podatników, to miasto powinno analizować sytuację i wprowadzać odpowiednie rozwiązania. Stagnacja może i była w ubiegłym roku, ale to nie zmienia faktu, że my mamy warunki, jakich nie mają inne miasta. Wartość nieruchomości może spadać, mogą spadać przychody z ich sprzedaży, ale to nie znaczy, że mają spadać dochody mieszkańców nadmorskiego kurortu.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.