Kołobrzeski Sanepid nie ukrywa, że problem wszy dotyczy niemal całego powiatu. Ale obok wszy jest problem ze świerzbem i na tym niestety nie koniec.
Niby mamy cywilizację, niby część chorób wykreślono z przepisów, jak w 2008 roku wszawicę, jako były już problem z pasożytami, a tymczasem nie tylko one powracają, to są bardziej zjadliwe, a rodzice nie wiedzą co robić. Co więcej, jak mówi Włodzimierz Wróbel, dyrektor Sanepidu, mówi się o tym po cichu. Wczoraj, w jednej z kołobrzeskich szkół pracownicy Sanepidu przeprowadzili pogadankę. Zainteresowanie było ogromne. - Takie rzeczy działy się w Polsce w latach zacofania, w latach 50-tych i 60-tych, ale teraz? - pyta retorycznie emerytowany nauczyciel w liście do naszej redakcji po wczorajszym artykule w tej sprawie.
- O problemie wszy mówiłem na spotkaniu służb, że nie musimy się bać grypy sezonowej, ale właśnie wszawicy. Tego nie ma na liście chorób zakaźnych i my w tym zakresie nie jesteśmy na pierwszej linii, tylko dyrektorzy szkół. Kiedyś, w stacji były specjalne szampony, do szkół szli nasi pracownicy i zaczynali walkę z pasożytami. Dziś to nie nasza kompetencja, bo tego oficjalnie nie ma - mówi Włodzimierz Wróbel. - Tymczasem problem jest od jesieni. Wszy były w Gościnie, Siemyślu, Charzynie i Starninie. Szybko trafiły też do Kołobrzegu - nie ukrywa dyrektor Sanepidu. Wszy zaatakowały młodzież w jednym z kołobrzeskich gimnazjów. Teraz są problemem w jednej ze szkół podstawowych, choć z informacji od naszych czytelników wynika, że problem pojawił się także w innych szkołach, ale to na razie tylko jednostki.
- Wesz żyje 10 dni. Poza żywicielem przeżyje maksymalnie 48 godzin. Każda wesz składa do 10 jajek, a więc jest w stanie dość szybko się rozmnożyć. One nie skaczą, ani nie latają. Ale łatwo przenoszą się w klasach, w autobusie. Jak sobie z tym radzić? Przede wszystkim sprawdzać dzieci, a gdy wykryjemy pasożyty, w aptekach są specjalne szampony na bazie silikonu, są specjalne grzebienie do wyczesywania wszy i pozbywania się gnid. Zbliżają się ferie. Mamy 14 dni na opanowanie sytuacji, inaczej problem będzie narastał - nie ukrywa Wróbel.
Ale okazuje się, że w Kołobrzegu problemem są nie tylko wszy. Pojawiają się kolejne przypadki świerzbu u dzieci. Problem jest bardzo duży, bo tu leczeniem muszą zostać objęte wszystkie osoby z otoczenia chorego. - Te tematy są niepotrzebnie przemilczane w szkołach, niby po to, żeby nie stygmatyzować dzieci, żeby nie niszczyć reputacji szkoły. A to są pasożyty i z nimi trzeba walczyć skutecznie, a nie ukrywać to - argumentuje dyrektor Sanepidu. Z Wróblem zgadzają się lekarze. Wskazują, że spada poziom higieny u dzieci. - Mycie zębów to często fikcja. Rodzice tego nie pilnują. Niedługo na początku liceów będzie trzeba zastanawiać się nad protezami. To samo dotyczy mycia ciała. Między palcami u nóg dzieciom w wieku szkolnym odchodzi skóra, gromadzi się brud. Pojawiają się przypadki grzybicy. Są problemy z higieną okolic narządów płciowych. Co innego osiedla biedne, gdzie jest bezrobocie i jest problem z zakupem szamponu czy środków higieny osobistej. Ale to dotyczy często ludzi dobrze uposażonych. Zwracamy uwagę, ale rodzice mówią, że dziecko gra na komputerze czy dyskutuje na Facebooku i jest już tak zmęczone, że się nie myje i tak idzie spać. Rodzice nie zdają sobie sprawy, że mycie się i zachowanie rygorów higieny osobistej jest ważne i chroni od chorób. Zatrzymaliśmy się na etapie czystych rąk, a chodzimy spać z brudnymi nogami - podsumowuje jeden z lekarzy rodzinnych. Prosi, żeby nie podawać nazwiska, nie chce tracić pacjentów.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.