Jacek Woźniak na konferencji prasowej potwierdził, że 4 grudnia złożył legitymację SLD. Zapowiedział również, że wystartuje w wyborach na prezydenta miasta.
Spokojny i wyluzowany. W holu ratusza pojawia się z żoną. A potem już tylko opowiada, że nie ma do nikogo żalu, że jego drogi z SLD się rozeszły. Podobno nie tylko dlatego, że kandydatem SLD w wyborach na prezydenta miasta jest Wioletta Dymecka. Podziękował swoim kolegom z SLD za 15 lat wspólnej pracy. Wybrał inną drogę i liczy na to, że się uda. Zamierza startować w przyszłorocznych wyborach na prezydenta Kołobrzegu z własnym apolitycznym komitetem wyborczym. Jego zdaniem, w Kołobrzegu trzeba zmienić styl zarządzania miastem.
Woźniak nie chciał komentować domysłów dziennikarzy, dlaczego z SLD odszedł, czy na przykład rozeszło się o funkcję zastępcy prezydenta ds. gospodarczych w gabinecie Wioletty Dymeckiej. Jak stwierdził, zna te sprawy od kuchni i nie zamierza ich komentować. Jednocześnie, Woźniak nie wie jeszcze, czy zasili grupę radnych niezależnych, czy też pozostanie w Klubie SLD w Radzie Miasta, choć jak stwierdził, jego pozostanie może nie być korzystne ani dla jednej, ani dla drugiej strony. Na sugestie dziennikarzy, że do tej pory był kojarzony jako polityk lewicy, który w dodatku pełnił funkcje polityczne i z tego tytułu też pracował, Woźniak stwierdził, że dla niego nic się nie stało, że ma dla kogo żyć. A czy będzie pracował w branży komunalnej lub budżetowej, odpowiedział, że ma trzy dyplomy i da sobie radę.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.