Overcast Clouds

16°C

Kołobrzeg

28 kwietnia 2024    |    Imieniny: Waleria, Ludwik, Paweł
28 kwietnia 2024    
    Imieniny: Waleria, Ludwik, Paweł

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

Dziś odbyła się kolejna rozprawa z powództwa Grażyny Chrzanowskiej przeciwko RCK. Chodzi o uchylenie kary porządkowej. Było bardzo ciekawie.


Grażyna Chrzanowska, pracownik RCK, została ukarana karą upomnienia za to, że na początku listopada ubiegłego roku dostawiła krzesła na sali widowiskowej, czym złamała obowiązujące w obiekcie przepisy przeciwpożarowe. Pośrednio można więc wywnioskować, że pracownica narażała wielu ludzi na utratę zdrowia i życia, gdyby wybuchł pożar i trzeba było ewakuować publiczność. Na razie ustalono, że krzesła dostawiano nie tak rzadko, a i sami pracownicy, choć przeszkoleni w tej kwestii, jakoś nie oponowali i nie zwracali uwagi swoim kolegom. Ale po kolei.

Rozprawa rozpoczęła się od poinformowania przez sędziego Pawła Eliasza, że Grażyna Chrzanowska zwróciła się do prezesa Sądu Rejonowego o wykluczenie z rozprawy mecenasa Jerzego Mieczkowskiego, który reprezentuje RCK, a jednocześnie jest mężem Anny Mieczkowskiej - zastępcy prezydenta, której RCK podlega. Sąd wnioskiem się nie zajmował, ze względu na brak uprawnień do jego rozpatrzenia i odesłał je do prezesa sądu. Za to sędzia gorąco zachęcał strony do ugody. Powódka chciała natychmiastowego cofnięcia kary, dyrektor był gotów zgodzić się dopiero za 10 miesięcy. To nie załatwiało sprawy. Sędzia zaproponował, żeby karę wycofać z końcem miesiąca. - Powódka została już ukarana - argumentował sędzia. Ale to Tadeusza Kielara - dyrektora RCK w żaden sposób nie przekonywało. Sędzia zwrócił uwagę, że zna stosunki powódki i pozwanej z urzędu - prowadził już jedno postępowanie. Sędzia pytał retorycznie przedstawiciela pozwanej jednostki, jak po powrocie z sali sądowej będą tam kształtowały się stosunki pomiędzy powódką o pozwaną. Ponieważ propozycja chłopskiego targu nie odniosła skutku, sędzia użył argumentu klasy "idą święta". Nic nie wskórał. Żadnej ugody nie zawarto.

Rozpoczęło się przesłuchiwano świadków. Pytania zadawał pełnomocnik pozwanej. Jednak zarówno pytania jak i odpowiedzi zakrawały na farsę, bo inaczej nie można nazwać pytań w stylu: "Czy dziecko, z którym pani przyszła, jest pani?". Gdy po kilku minutach sędzia Eliasz przerwał wywód mecenasowi Mieczkowskiemu, sam stał się obiektem wywodów pełnomocnika pozwanej. Sędzia bezskutecznie próbował dojść do głosu przez 2 minuty. Mógł usłyszeć przy okazji, że się myli, wprowadza zamieszanie i protokołuje słowa, które na sali rozpraw nie padły. - Ja się zawsze mylę na tej sali - ironizował sędzia Paweł Eliasz. - To ciekawe, bo sąd tu się nigdy nie myli - dalej niemal krzyczał na sędziego pełnomocnik.

Gdy wreszcie po dłuższej tyradzie pod adresem sędzie powrócono do przesłuchania, wyszły na jaw pewne ciekawe rzeczy. Pełnomocnik Grażyny Chrzanowskiej - Krzysztof Legun ustalił, że po pierwsze, dostawianie krzeseł zdarzało się częściej, niż tylko na spornym spektaklu. Potwierdzili to świadkowie, a częściowo sam dyrektor. Okazało się również, że były problemy z biletami i liczbą miejsc na sali, czyli przychodziło więcej osób, niż było miejsc. I choć dyrektor takim faktom zaprzeczał, będzie to ustalane podczas dalszej części procesu. Dodatkowymi osobami na spektaklach byli pracownicy. Jeden ze świadków zeznał, a dyrektor potwierdził, że pracownicy zawsze wpisują się na specjalną listę, żeby móc przyjść na przedstawienie. Ale kolejny świadek stwierdził, że przychodził na spektakle, choć na listę się nie wpisywał.

Strona powodowa dowodziła również, że krzesła dostawiano na wielu spektaklach, choć niemal nigdy nie sprzedano kompletu biletów. Dyrektor tłumaczył, że to wynika z tego, że część biletów to wejściówki dla VIP-ów czy bezpłatne bilety wynikające ze współpracy ze sponsorami czy patronami medialnymi. To również będzie wymagało wyjaśnień, podobnie jak ustawianie krzesełek i ich wpływ na zagrożenie pożarowe. Sędzia nie wykluczył tu wizji lokalnej, żeby sprawdzić, co, jak i dlaczego działo się w RCK. Sprawę odroczono.

 

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama