Stan wojenny został wprowadzony w Polsce w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. W Kołobrzegu była to noc spokojna, jeśli nie brać pod uwagę, że powołano rezerwistów i wyprawiono ich na kierunek Gdańsk. - O godzinie 10.00 wyszedłem na miasto. Nic specjalnego się nie działo. Poszedłem do konkatedry. Była tam już Zosia Szymańska, Andrzej Chorąży, Wojtek Krzewina i jeszcze kilka osób. Przyszedł do nas ksiądz Słomski i poprosił nas na chwilę do zakrystii. W krótkich słowach powiedział nam, żebyśmy się nie przejmowali. Duchowo nastawił nas do tego, że Pan Bóg czuwa nad nami i aby się szczególnie jakoś nie angażować w działania, które w tym czasie mogłyby nam zaszkodzić w aspekcie fizycznym, bo służba bezpieczeństwa mogłaby nas skrzywdzić - wspomina Sławoj Kigina, działacz "Solidarności w Kombinacie Budowlanym.
Na tym historia tego opozycjonisty mogłaby się zakończyć, gdyby nie fakt, że w 1982 roku został internowany. Do obozu wojskowego w Chełmnie nad Wisłą trafił nie tylko on, ale również Leszek Turski, Roman Marzewski, Marek Kołodziej, Henryk Bieńkowski. - Pojechaliśmy do Chełma, gdzie w wojskowym obozie mieliśmy się stawić 2 listopada 1982 roku. Około godziny 10.00 zostaliśmy zgarnięci i przetransportowano nas do obozu. Zamiast broni dostaliśmy łopaty, których musieliśmy strzec pilnie i oczywiście używać do pracy. Ponieważ miałem kategorię „E” i do służby wojskowej absolutnie się nie nadawałem, stałem się ofiarą pomysłowości moich prześladowców. Nie miałem dostępu do niezbędnych dla mnie lekarstw. Stan mojego zdrowia pogarszał się z dnia na dzień, aż wreszcie w wyniku zawału serca znalazłem się na oddziale szpitala wojskowego. Ciężka, bezsensowna i bezużyteczna praca polegała na tym, że kopaliśmy potężne doły i rowy tuż przy Wiśle, przerzucając tony piasku. Gdy dół był już zdaniem kierującego pracami „wodza” wystarczająco duży, kazano nam przenosić się w inne miejsce i kopać dalej. W międzyczasie podnosił się poziom wody, dziury były zalewane i niszczone przez prąd, a następnego dnia musieliśmy kopać od nowa.
W listopadzie 2019 roku zapadł prawomocny wyrok na dwóch generałów stanu wojennego, odpowiedzialnych za te internowania: Władysława Ciastonia i Józefa Sasina. Obydwoje zostali skazani na karę 2 lat pozbawienia wolności. - Generałowie ci dopuścili się popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości, będącej jednocześnie zbrodnią komunistyczną. Jako funkcjonariusze państwa komunistycznego w strukturach państwa totalitarnego - cytuje fragment uzasadnienia Sławoj Kigina. Więcej w materiale wideo.
Artykuł powstał w ramach zadania "Opracowanie i wydanie w formie książkowej, publikacji przedstawiającej w sposób kompleksowy wybrane zagadnienia historii Kołobrzegu po roku 1945 do czasów współczesnych", współfinansowanego ze środków Powiatu Kołobrzeskiego
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.