Sąd Rejonowy rozpatruje sprawę o unieważnienie aktu notarialnego. Chora matka Marka Turuka podpisała go odciskiem palca. Syn stracił mieszkanie.

Marek Turuk gdyby wiedział co się stanie, w 2008 roku nie wyjechałby do pracy do USA. Zabezpieczył chorą matkę i pojechał dorobić do studiów. Gdy wrócił, mieszkanie matki zmieniło właściciela…

- Ten wyjazd to była okazja – opowiada pan Marek. – Wiadomo, trochę grosza zawsze się przyda. Martwiłem się jednak o moją mamę. Ma stwardnienie rozsiane z zespołem depresyjno-lękowym. Wymaga stałej opieki i rehabilitacji. Jeszcze przed wyjazdem pomieszkiwał u nas kuzyn. To on podsunął pomysł, że podczas mojego wyjazdu będzie opiekował się mamą. W zamian mógł mieszkać w Kołobrzegu. Nie przypuszczałem, że będzie chciał tutaj zapuścić korzenie.

Pod nieobecność pana Marka, mieszkanie jego matki zmieniło właściciela. Kuzyn matki pana Marka sprowadził notariusza, a ten sporządził umowę dożywocia, w myśl której, w zamian za opiekę nad panią Kamilą, on po jej śmierci stanie się właścicielem tego mieszkania. Akt notarialny podpisał notariusz w obecności świadka, którym była pracownica jego kancelarii. Kobieta nie mogła się podpisać, więc złożyła odcisk palca.

Pan Marek zawiadomił w tej sprawie prokuraturę. Ta śledztwo umorzyła, gdyż biegli orzekli, że w momencie orzekania o swojej woli była świadoma swojego postępowania. Prokuratura stwierdziła jednak, że działanie kuzyna pana Marka było wysoce niemoralne. Teraz sprawą zajął się sąd cywilny, dokąd matka pana Marka i jej syn skierowali sprawę. Dziś odbyło się pierwsze posiedzenie, na którym sąd zarządził przesłuchanie notariusza i bliższe przyjrzenie się oryginałowi aktu notarialnego. Do sprawy powrócimy.