Wojewoda unieważnił 90% uchwały Rady Miasta w sprawie wymiaru godzin pracy niektórych nauczycieli. Radnym zarzuca się naruszenie Karty Nauczyciela.
Gdy radni obradowali nad projektem uchwały przedłożonego przez prezydenta miasta, poparcie dawała mu jedynie Platforma Obywatelska. Przeciwko była cała opozycja, Związek Nauczycielstwa Polskiego i NSZZ "Solidarność". Chodzi o słynną uchwałę dotyczącą zmiany wymiaru godzin pracy niektórych nauczycieli - pracujących w oddziałach integracyjnych, a także z dziećmi i młodzieżą w stopniu głębokim, a także terapeutów, rehabilitantów i innych. Gdy radny Bogdan Błaszczyk czy Cezary Kalinowski apelowali, aby nie tylko nie ograniczać praw nauczycieli, ale przede wszystkim sprawdzić zgodność zapisów z prawem, władze miasta tym się nie przejmowały. Wymowne było głosowanie radnej Urszuli Dżegi-Matuszczak, byłej nauczycielki i byłego zastępcy dyrektora jednej z kołobrzeskich szkół. Tak właśnie Klub PO dopchnął kolanem powszechnie krytykowaną uchwałę, twierdząc, że przecież można ją zaskarżyć. Krytycy rozwiązań partii rządzącej miastem - Klub SLD i NSZZ "Solidarność", postanowili z tej rady skorzystać.
Wojewoda zachodniopomorski, swoim rozstrzygnięciem nadzorczym w 90% unieważnił uchwałę Rady Miasta. Czytamy w nim: "Rada Miasta Kołobrzeg w par. 1 ust. 1 uchwały określiła obowiązkowy tygodniowy wymiar godzin dla nauczycieli zatrudnionych w szkołach i przedszkolach prowadzących zajęcia rewalizacyjno-wychowacze z dziećmi i młodzieżą upośledzoną w stopniu głębokim (wiersz 1), a w wierszu 2 tego aktu dla nauczycieli współorganizujących kształcenie integracyjne w oddziałach integracyjnych w przedszkolach, szkołach podstawowych i w szkołach gimnazjalnych czym - w ocenie organu nadzoru - w sposób istotny naruszyła przepis art. 42 ust. 3 ustawy Karty Nauczyciela. W przepisie tym zostały bowiem wymienione szkoły, dla których nauczycieli tygodniowy obowiązkowy wymiar godzin został określony przez ustawodawcę. Natomiast Rada określiła obowiązkowy tygodniowy wymiar godzin dla osób zatrudnionych w szkołach m.in. na stanowiskach terapeutów, rehabilitantów i innych specjalistów (...), a co za tym idzie, organ stanowiący Gminy Miasto Kołobrzeg, nie miał do tego delegacji". Wojewoda zarzucił radnym, że swoim działaniem w sposób istotny naruszyli prawo.
- Od samego początku wskazywaliśmy zarówno kolegom radnym, jak i prezydentowi, że podjęcie takiej uchwały stoi nie tylko w sprzeczności z interesem społecznym, ale także jest niezgodne z prawem. Wojewoda poparł nasze stanowisko, przychylając się do naszej skargi - komentuje Jacek Woźniak, szef Klubu SLD w Radzie Miasta. Z decyzji wojewody jest zadowolony także Krzysztof Legun, który skarżył uchwałę radnych w imieniu nauczycielskiej "Solidarności". Urząd Miasta na razie sprawy nie komentuje. Nie wiadomo, czy Rada Miasta zaskarży decyzję nadzorczą wojewody do sądu administracyjnego. Z naszych informacji wynika jednak, że na Urząd Wojewódzki w Szczecinie czynione są duże naciski na zmianę stanowiska i to nie tylko dlatego, że jest ono sprzeczne z decyzją kołobrzeskich radnych. Okazuje się, że podobnych uchwał rad gmin w obrocie prawnym jest więcej. Jak udało nam się ustalić, do tej pory nikt ich nie skarżył, a nadzór nie przyjrzał im się wystarczająco szczególnie. Kołobrzeg i w tej kwestii musiał być pierwszy.
Więcej na ten temat w rozmowie z wiceprzewodniczącym Rady Miasta - Bogdanem Błaszczykiem, już o godz. 10.30.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.