Czarne chmury zbierają się nad Kołobrzegiem. Ministerstwo Zdrowia grozi palcem prezydentowi: macie 14 dni na uchwalenie stref uzdrowiskowych.

Ta informacja spadła na miasto jak grom z jasnego nieba, choć radni mówią, że czarne chmury nad statusem uzdrowiska zbierały się już dawno. Prezydent otrzymał pismo z Ministerstwa Zdrowia, że Rada Miasta powinna w ciągu 14 dni uchwalić granice stref uzdrowiskowych zgodnie z przepisami i wytycznymi ministerstwa. Jeśli tego nie zrobi, Kołobrzegowi grozi utrata statutu uzdrowiska.
Wczoraj debatowali nad tym radni Platformy Obywatelskiej. Wśród nich są poważne podziały, gdyż prezydent miasta próbuje przegłosować swoją wizje granic, korzystną także dla jednego z inwestorów. - Jest spore zamieszanie i nie wiadomo co z tym zrobić - mówi nasze źródło. - W ogóle to nie wiadomo co zrobić z tym pismem i czy ministerstwo ma prawo nam grozić w taki sposób. A poza tym nie ma jednolitego stanowiska co do przebiegu granicy stref uzdrowiskowych.
- To nie jest tak, że miasto może stracić status uzdrowiska - komentuje Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta, potwierdzając, że pismo z ministerstwa do Urzędu Miasta przyszło. - Stoimy na stanowisku, że projekt uchwały znajdujący się obecne w konsultacjach znajdzie poparcie na sesji Rady Miasta.
To jednak może nie być takie proste. - Jeżeli to będzie ten projekt, który 2 miesiące temu odrzuciliśmy w głosowaniu, to ja jestem przeciwko - tłumaczy radny Jacek Woźniak z SLD. - Mam duże zastrzeżenia co do intencji władz miasta w zakresie przeprowadzonej zmiany granic stref uzdrowiskowej, zwłaszcza w zakresie Wyspy Solnej - dodaje Woźniak. Zmiana granic wzbudza również wątpliwości u radnego niezależnego Andrzeja Mielnika. - Po pierwsze, to pismo, które trafiło także do Rady, nie ma żadnej podstawy prawnej, a po drugie wymaga to dalszych dyskusji i pracy, aby wypracować jakiś konsensus. Mam obawy przed wniesieniem tego w stanie surowym na sesję.
- To pismo z ministerstwa jest nieco podejrzane - mówi radny Henryk Bieńkowski. - To taki straszak na radnych, żeby się pośpieszyli z decyzjami. Ja nie widzę problemu z uchwaleniem statutu uzdrowiska i granic stref uzdrowiskowych, ale musi to odpowiadać postulatom postawionym przez Komisję Uzdrowiskową. To ma być w interesie uzdrowiska, a nie kilku inwestycji. Ustawa wyraźnie mówi, jak te granice stref mają przebiegać. Prezydent Gromek miał wystarczająco dużo czasu, żeby te postulaty przepracować i skonsultować z ministerstwem. Nie udało mu się nic zrobić, a teraz sprawa trafi do radnych, którzy będą wszystkiemu winni.
Wszystko de facto opiera się na problemie Wyspy Solnej, która miałaby się znaleźć w strefie C, choć jest to strefa B. Ale w strefie C może być hipermarket, który zamierza zbudować jeden z kołobrzeskich przedsiębiorców. Radni nie zgadzając się na powyższe, mogą spowodować, że minister pozbawi Kołobrzeg statusu uzdrowiska. Wtedy prezydent będzie mógł powiedzieć, że to wina radnych. - Tak nie musi wcale być - tłumaczy radny Jacek Woźniak. - Wystarczy skonstruować odpowiednią poprawkę, żeby zyskała ona większość w Radzie Miasta.