Kto pamięta dobre, stare czasy, ten pamięta różne hasła, które plażowi sprzedawcy wykrzykiwali, przyciągając klientów, jak "Lody, lody dla ochłody", albo "Lody, lody na śmietanie, kto poliże, temu stanie". Rymów było bez liku - bardziej, bądź mniej udanych. Oprócz lodów, była kawa, drożdżówki, kukurydza prażona, gotowana i co tam jeszcze do plecaka się zmieściło.
Czasy jednak się zmieniają. Kiedyś, na tanich produktach można było nieźle zarobić, stosują 3 czy nawet 4-krotną przebitkę na cenie hurtowej. Nie brakowało też chętnych do całodziennego spaceru w upalnym słońcu na plaży. A kilometrów trzeba było zrobić, żeby zarobić. Nie ma nic za darmo, a dochód z takiego handlu był przyzwoity i nawet 2,5-krotnie przekraczał zarobki na kranie, czyli przy sprzedaży piwa dorywczo w okresie wakacyjnym - często bez żadnego podatku. Tyle, że obecnie wynagrodzenie w branży wzrosło, a chętnych do chodzenia na plaży z lodówką, plecakiem czy innym workiem z wiktuałami - brakuje. Bo i o zarobek coraz trudniej. Przykład. Żeby zarobić, przebicie 3 czy 4-krotne jest już trudne do osiągnięcia, bo cena finalna jest wysoka. Podwójna kukurydza to wydatek - w lipcu - 20 zł. Składa się na to kolba gotowanej kukurydzy przecięta na pół. Ten sam problem jest z lodami. W zależności od marki, od 5-7 nawet do 10 zł. Kosztuje dostawa prosto na koc, czy jak mówią handlujący, pod parawan.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.