O cenach śmieci od wody i metra kwadratowego dyskutowaliśmy w audycji "Studio Reduta" (zobacz). Dziś, temat ten stanął na posiedzeniu Komisji Budżetowo-Gospodarczej. Ponieważ Rada Miasta musi zrezygnować z wypracowanego kompromisu, dzięki czemu obecnie mieszkańcy płacą niewielkie kwoty za wywóz śmieci (powodem jest decyzja Regionalnej Izby Obrachunkowej), oznacza to zwiększenie opłat. Do wyboru jest opłata od metra kwadratowego (od powierzchni mieszkania), albo od metra sześciennego (od zużycia wody w mieszkaniu czy domu). Jak to już pisaliśmy i co nie budzi wątpliwości nikogo, żadna z tych metod nie jest idealna, a nawet więcej - każda z nich stosowana samodzielnie wypacza system i powoduje powstawanie drożyzny. Dlatego, jak mówi Maciej Bejnarowicz, szef Klubu Prawo i Sprawiedliwość, jest szansa, że rząd zmieni ustawę i wprowadzi możliwość stosowania metody mieszanej, tak ja do tej pory był to w Kołobrzeg. Niestety, jak zaznacza Ewa Pełechata, zastępca prezydenta ds. gospodarczych, miasto nie może zaczekać, aż rząd naprawi swój błąd, bo jeśli przepisy będą obowiązywać, ktoś je zaskarży, a brak podstawy prawnej do naliczania opłat za śmieci grozi paraliżem systemu.

Miasto przeprowadziło konsultacje w sprawie metody. Omawiano ją podczas spotkania z seniorami, ale także z zarządcami wspólnot mieszkaniowych. Tu warto zaznaczyć, że ci ostatni nie przedłożyli jakichkolwiek upoważnień do reprezentowania w tym zakresie swoich klientów. Aby bowiem się tak stało, w dużej części wspólnot uchwałę w tej sprawie musieliby podjąć właściciele. Zwracał na to uwagę Jacek Woźniak, szef Klubu Radnych Niezależnych. Generalnie, na co uwagę zwraca Ewa Pełechata, system musi się bilansować i najlepszym rozwiązaniem kosztowym dla mieszkańców jest system od wody. Obowiązywał on już w Kołobrzegu i mieszkańcy go znają. Zastępczyni prezydenta zwracała także uwagę, że miasto przygotowało zniżki dla niektórych grup płatników, w tym dla dużych rodzin. Co więcej, w myśl przepisów, maksymalna miesięczna kwota opłaty za wywóz odpadów to 149 złotych.

Ale opozycja widzi to inaczej. Jak wskazuje Jacek Woźniak, radni opozycji też nie upierają się co do wyboru systemu, ale zwracają uwagę na drożyznę, jak dotknie niektóre grupy społeczne. Do tej pory płaciły one 50 złotych, jak mówił na komisji Woźniak, czeka ich 200-procentowa podwyżka i nikt przed tym nie przestrzega. - Ludzie, jak zobaczą rachunki, to zrozumieją, jak ich zrobiono na szaro - uważa radny. Ale władze miasta są innego zdania i prezentują wyliczenia, z których wynika, że opozycja racji nie ma. A radni opozycyjni wskazują, że system działa tak, że jak mieszkańcy przestaną się myć, to i tak zapłacą. I to jest najbardziej irytujące dla mieszkańców, bo uważają, że myjąc się produkują śmieci, a miasto ich na tym łupi. Tymczasem miasto działa tak, jak pozwala mu ustawodawca.

Czy zmienią się przepisy, tego na razie nie wiadomo. Na razie nie wiadomo także, do jakiej metody przychyli się większość radnych. Cała dyskusja z dzisiejszego posiedzenia komisji w materiale wideo.