Panika, nagana, a potem dyskusja prawników. Urząd miasta wydawał dotację, której nigdy nie dostał. Miasto straciło ćwierć miliona złotych, wniosków brak...
Na sprawę zwróciliśmy uwagę przypadkiem. Dotarła do nas informacja, że naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu otrzymał naganę. Romuald Kociuba jest znany jako obowiązkowy i systematyczny pracownik Urzędu Miasta, więc wydało nam się to podejrzane. I słusznie. Jak udało nam się ustalić nieoficjalnie, gdyż oficjalnie sprawy służbowe w magistracie nie są upubliczniane, naczelnik dostał naganę za brak nadzoru za rozliczanie subwencji oświatowej. Czyli po kolei.
Kierownictwo Zespołu Szkół Społecznych im. Zbigniewa Herberta pomyliło się i poprzez przekazanie liczby uczniów spowodowało, że cała dotacja na gimnazjum i liceum trafiła do Starostwa Powiatowego. I tak od 3 lat. Pieniądze do szkoły trafiały, ale nie trafiały na konto Urzędu Miasta, choć miasto pieniądze wydawało. Pieniądze trafiały za to na konto Starostwa Powiatowego i też były wydawane, ale na cele związane z edukacją powiatową. Sprawę wykryto w Urzędzie Miasta dopiero w tym roku.
- Podczas rutynowej kontroli okazało się, że dotacja celowa z Ministerstwa Edukacji na Zespół Szkół im. Zbigniewa Herberta nie jest rozdzielana na liceum i gimnazjum - mówi Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta miasta. - Dyrekcja szkoły w niewłaściwy sposób wskazała organ prowadzący. W związku z tym całość pieniędzy trafiła do Starostwa Powiatowego, a powinny tam trafić tylko pieniądze na liceum. Środki na gimnazjum powinny trafić do budżetu miasta. Mówimy tu o kwocie około 130 tysięcy złotych rocznie. Na pieniądze za rok 2011 spisane zostało porozumienie pomiędzy miastem a powiatem, środki zostaną przekazane do budżetu miasta.
Oznacza to, że urząd stracił ćwierć miliona złotych. Michał Kujaczyński broni się przed takim stawianiem sprawy, bo to wiązałoby się z dyscypliną finansów publicznych. Ale prawda jest taka, że miasto wydało więcej pieniędzy niż powinno i niż miało zapisane w budżecie na ten cel. Bo wydatek był, ale przychód zapisany w budżecie nie nastąpił. Teoretycznie, prawa nikt nie złamał, ale miasto ćwierć miliona mogłoby przeznaczyć na coś innego, a tak wydawało znaczone pieniądze, których de facto nie miało.
W tym czasie wydział podlegał zastępcy prezydenta do spraw społecznych - Mirosławowi Tessikowskiemu, obecnie wicestaroście, któremu podlega tożsamy wydział w Starostwie Powiatowym, do którego trafiło ćwierć miliona złotych za dużo. Jak powiedział nam wicestarosta, nie był świadomy tego rodzaju problemu i jego zdaniem jego wykrycie było znacznie utrudnione. Zwraca uwagę na enigmatyczny charakter systemu komputerowego i błąd dyrekcji szkoły. Tessikowski nie ma zastrzeżeń ani do Romualda Kociuby, ani swoje naczelnika Janusza Kilińskiego, który aż trudno uwierzyć, że przez trzy lata nie zauważył, że otrzymuje za dużo pieniędzy. A jednak wicestarosta nie zamierza karać naczelnika, na razie także nikt w Starostwie Powiatowym nie wdrożył żadnej kompleksowej kontroli w tej sprawie.
Trudno uwierzyć, że magistrat z taką ilością urzędników, kontrolerów, kontroli zewnętrznych i wewnętrznych, a także obowiązującego ISO, potrzebował aż trzech lat, żeby zorientować się, że wydaje pieniądze, których nie otrzymuje. - Niestety odzyskanie środków z pozostałych dwóch lat jest niemożliwe. Zgodnie z ustawą o dochodach, w przypadku podania do ministerstwa nieprawidłowych danych i otrzymaniu subwencji niższej od należnej, nie przysługuje możliwość odzyskania pieniędzy. Miasto nie ma również możliwości odzyskania tych środków od Starostwa Powiatowego. To kompetencje ministerstwa - tłumaczy Kujaczyński.
A co z naganą dla naczelnika Kociuby? Dlaczego tylko on został ukarany? Kto sprawował nad nim nadzór i kto przeprowadza kontrole w Urzędzie Miasta? Prezydent w końcu liczy każdą złotówkę, a w całej sprawie jest ich aż tyle! - Wyciąganie konsekwencji służbowych wobec naszych pracowników to wewnętrzna sprawa urzędu miasta - ucina temat rzecznik prezydenta.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.