Dziś odbyło się wirtualne spotkanie szefów klubów i radnych niezależnych z prezydentem i Krzysztofem Bartyzelem w sprawie dzierżawy terenów pod Sunrise Festival. Nie uczestniczył w nim przedstawiciel Klubu Nowy Kołobrzeg, który został zaatakowany oskarżeniami przez Bartyzela za słynnej już konferencji prasowej. Nowy Kołobrzeg przedstawił za to swoje warunki prezydentowi, a także mieszkańcom, wysyłając oświadczenie w tej kwestii (przeczytaj).
Spotkanie odbyło się bez udziału mediów. Radni nie ukrywają jednak tego, co na spotkaniu było. Jak mówi radny niezależny Jacek Woźniak, zwolennik festiwalu, obecnie mowa jest o 9 hektarach, które potrzebują organizatorzy. Według niego, spotkanie przebiegało w dobrej atmosferze i jest blisko konsensusu. Ale innego zdania jest Maciej Bejnarowicz, także zwolennik festiwalu, także zwolennik przekazania terenu pod imprezę w transparentnej procedurze. Jak mówi naszemu portalowi, jest światełko w tunelu, ale diabeł tkwi w szczegółach. - Pan Bartyzel zgodził się na to, żeby umowa miała roczne wypowiedzenie. Ale nie wiem, czy zgadzamy się co do zasad, na których to wypowiedzenie będzie mogło nastąpić. Cieszy nas jako Klub PiS, że pan Bartyzel rozważa przeniesienie swojej działalności do Kołobrzegu, aby tu płacić podatki i być lokalną firmą, bo tak nie jest.
Powstaje jednak pytanie, na czy transparentność działań miałaby polegać. Czy po prostu radni wyrażą zgodę na dzierżawę działek w Podczelu do 9 lat, czy jednak będzie to przetarg. Powstaje pytanie, czy tylko spółka Krzysztofa Bartyzela jest zainteresowana dzierżawą. I więcej, co poza Sunrisem ma tam być. - Dzisiejsza rozmowa generalnie dotyczyła festiwalu, choć organizatorzy nie wykluczają także dwóch innych imprez w ciągu roku. Nie domykaliśmy tematu, jak ma być to uregulowane - mówi Jacek Woźniak.
Elastyczna w temacie organizacji Sunrisu jest także Anna Mieczkowska. Prezydent współpracuje radnych i zadeklarowała, aby na najbliższe piątkowe spotkanie przedłożyć radnym projekt umowy. W nieoficjalnych umowach właśnie tego dokumentu boją się radni. Jak mówią, do umowy można zapisać wszystko. Rada wyraża zgodę na czas dzierżawy. - Jest jeszcze jeden dylemat. Umowę można zmienić bez zgody rady. Radni podejmą uchwałę o dzierżawie na 9 lat, a potem po kłopocie. Okaże się, że coś się komuś odwidziało i co wtedy? - pyta nas jeden z polityków. To pytanie do Anny Mieczkowskiej, przy czym generalnie należy podkreślić, że dyskusja o sprawie Podczela jest konkretna i pozbawiona emocji, więcej, strony widzą nić porozumienia. Pytanie, czy nie można było tak od razu?
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.