Nasz artykuł o działaniach dyrektora Regionalnego Centrum Kultury (przeczytaj), a także czwartkowe zapytania radnych (zobacz), uruchomiły Międzyzakładowy Związek Zawodowy przy RCK. Problem w tym, że nikt związku zawodowego w tej sprawie o zdanie nie pytał. Ale co ciekawe, związek zamiast bronić pracowników, broni dyrektora, a przynajmniej na to wychodzi. Dlaczego? Bo do 8 maja do związku „nie wpłynęła żadna skarga pisemna, ani ustna dotycząca działań pana Macieja Fortuny” – czytamy w piśmie, które trafiło do kołobrzeskich samorządowców. – To my mamy w RCK związek zawodowy? Dobrze wiedzieć – mówi pracownica RCK. A kolejny pracownik dodaje: - Być może w czasie epidemii niektórzy w ogóle nie wiedzą, że pracujemy i coś robimy, bo RCK jest zamknięty – wskazuje inny pracownik. I dodaje: - Po takich artykułach, związkowcy powinni zrobić zebranie załogi bez dyrektora i skoro nic nie wiedzą, zapytać, co się dzieje i dlaczego się dzieje. Pewnie przeszkodziła epidemia i obostrzenia, łatwiej było spotkać się z kimś innym – dodaje nasz rozmówca.
Udało nam się skontaktować z Beatą Banach, szefową związku zawodowego. Zastanawiający jest bowiem zarzut, stawiany innym pracownikom (pytanie, czy związek ma bronić pracowników, czy ich oskarżać?): „Zadziwiające jest to, że niektórzy pracownicy woleli pójść na zwolnienia lekarskie niż skorzystać z przysługującego im prawa do urlopu” – czytamy w piśmie. Sprawdziliśmy ten temat. Jak powiedział nam jeden z pracowników, jak tylko zobaczy na portalu to pismo, przekaże sprawę swojemu prawnikowi. – To haniebne sugerowanie czegoś takiego. Nie spodziewałem się tego po ludziach zatrudnionych w Regionalnym Centrum Kultury – dodaje pracownik przebywający na zwolnieniu lekarskim. Ale związkowcy idą dalej i zarzucają swoim kolegom destabilizację firmy, bo przebywają na zwolnieniach. – To głupota. Wolę iść na urlop i mieć 100 procent wynagrodzenia, nić być na zwolnieniu i dostać 80 procent. Pani Beata powinna zacząć od uderzenia się we własną pierś pisząc takie bzdury, a potem w głowę – mówi wyraźnie poirytowana pracownica jednostki.
Co na to Beata Banach? Jak mówi, prawdą jest, że część kierownictwa przebywa na zwolnieniach, a to negatywnie wpływa na RCK. Jej zdaniem, nie powinno to odbywać się w ten sposób, bo jest trudna sytuacja, jest epidemia. Na pytanie, czy rozmawiała z pracownikami, odpowiada, że tak, że spotyka się z nimi codziennie. Ale po chwili przyznaje, że nie ze wszystkimi ma kontakt, bo części pracowników nie ma w pracy, są na zwolnieniach, jest praca rotacyjna, a także, że nie rozmawia z działem promocji, bo jest w innym miejscu. Z nowym dyrektorem RCK rozmawiała tylko 4 razy. Ostatni raz była u niego i pytała o problemy w zakładzie pracy w związku z artykułami. - Pan dyrektor powiedział, że wszystko jest w porządku - mówi Beata Banach. Okazuje się jednak, że wie o wiele więcej, niż napisała w piśmie. Kluczem do tego jest słowo "oficjalnie". Jak mówi przewodnicząca, to oficjalnie nikt jej się nie skarżył, nikt nie złożył żadnego pisma. Ale nieoficjalnie? - No atmosfera jest trudna, no tak jest - przyznaje w rozmowie telefonicznej Banach. To oznacza, że szefowa związków zawodowych wie więcej, niż napisała w korespondencji do prezydenta i radnych. Zapytaliśmy ją, czy słyszała o wizycie prezydenta miasta w jednostce. Okazuje się, że tak. Ale szczegółów nie zna. Z naszych informacji wynika, że była to rozmowa po skargach pracowników. - No o tym nie wiedziałam - przyznaje Banach i jest zaskoczona, że nie powiedział jej o tym dyrektor. Zapytaliśmy więc, gdzie jej zdaniem powinni się skarżyć pracownicy. - No nie wpłynęło żadne pismo do kadr - zauważa Banach. Czy jej zdaniem, skargi na dyrektora RCK powinien rozpatrywać dyrektor RCK? Odpowiedź nie pada.
Związek posunął się dalej, pisząc tak: „Rada zakładowa dysponująca dokumentami potwierdzającymi nieprawidłowości w działaniu poprzedniej osoby kierującej instytucją nigdy nie posunęła się do metod powodujących naruszenie jej dobrego imienia”. Chodzi zapewne o Tadeusza Kielara, obecnego zastępcę dyrektora ds. kultury. Przebywa on na zwolnieniu lekarskim. Przebywa na nim także Marta Ostapiec, zastępca dyrektora ds. promocji. Osób na zwolnieniach w ostatnim czasie było więcej, ale kierownictwo jest jedno. – Dla mnie to ordynarny szantaż, żeby dopiero teraz jacyś związkowcy za pomocą pism do radnych mówili o nieprawidłowościach poprzedniego kierownictwa, gdy ich koledzy mówią nam o tym, co dzieje się w RCK i jak są traktowani. Jeśli w poniedziałek do Biura Rady Miasta nie wpłyną stosowne dokumenty, albo obecny dyrektor nie zawiadomi właściwych organów w tej sprawie, to poproszę kierownictwo miasta, aby się tym zajęło. Znam Tadeusza Kielara, pracowałem z nim i nie mam zastrzeżeń do współpracy z jego osobą. Całą tę sytuację z tym związkiem zawodowym traktuję jako wykorzystanie naiwności niektórych pracowników, co może mieć dalsze konsekwencje wobec kalibru stawianych zarzutów, mam wrażenie, że bez pokrycia. Żebym wiedział o tym wcześniej, to bym i o to zapytał na sesji – mówi nam Jacek Woźniak, radny niezależny.
Dziś zakończyła się kontrola doraźna w Regionalnym Centrum Kultury. Gdy poznamy jej wyniki, wraz z pytaniami w tym zakresie prześlemy je do dyrektora jednostki, aby mógł się ustosunkować do całej sprawy, także do zarzutów swoich pracowników. Mamy nadzieję, że będzie to możliwe jeszcze w poniedziałek i czytelnicy będą mieli ogląda na całą sytuację, nie tylko na stanowisko związków zawodowych.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.