Akcja segregacja i inne ekologiczne hasła spowodowały, że staramy się chronić środowisko przed naszymi śmieciami. Wytwarzamy ich coraz więcej i jakoś trzeba je zagospodarować. I to właśnie z tym jest największy problem. Wyrzucamy śmieci i o nich zapominamy. A w wielu miejscach zalegają tonami, bo nie ma komu ich odebrać. Sytuacja była zła, ale teraz jest jeszcze gorzej.
– Jest spory problem ze zbyciem tych surowców, które zalegają w naszej sortowni śmieci. Mamy problem ze zbytem makulatury. Nie tak dawno płacono nam 200 złotych od tony. Teraz to się zmieniło. Nie tylko, że musimy ja zawieźć do obiorcy, to jeszcze musimy zapłacić 10 zł. Problem jest duży. Są tacy, którzy płacą jeszcze więcej, aby tylko ktoś w ogóle chciał to przyjąć. Mamy problem, który będzie jeszcze większy – mówi Zenon Malinowski, prezes Zieleni Miejskiej w Kołobrzegu.
Z czego wziął się problem? Z braku wyobraźni ustawodawcy. Wszystko wskazuje, że komuś w parlamencie zabrakło jej na wszystkich etapach zwiększania rygorów segregacji odpadów. Myślano bowiem o tym, jak zobowiązać obywateli do tego, aby segregowali odpady. Nikt jednak nie uregulował procesów produkcji. Obecnie mamy sytuację, w której większość producentów wytwarza opakowania z czego chce. Liczy się jak najmniejszy koszt. Powód? Chcemy płacić jak najmniej w sklepie. I płacimy. A potem segregujemy. Co przeważa? Plastik i makulatura. Zieleń Miejska je odbiera, ale potem musi je gdzieś oddać. A problem będzie narastał. Produkujemy coraz więcej odpadów. Kłopoty firm odbierających odpady dotyczą także plastiku. Spada również zainteresowanie tym rodzajem odpadu.
Niedawno, w jednej z naszych audycji, starosta Tomasz Tamborski mówił, że drugim grzechem ustawodawcy jest brak zorganizowania skupów surowców wtórnych, mało tego, nie ma kar za produkowanie opakowań wymiennych, zarówno plastikowych jak i szklanych. Producenci wprowadzają na rynek opakowania i o nich zapominają. Segregujemy śmieci i po ich odebraniu przez śmieciarkę o nich zapominamy. Ale problem jest. Część odpadów nawet nie nadaje się do recyklingu, bo są kombinowane, tańsze, ale i trwalsze. Nikt nie płaci kar za takie rozwiązania, a potem nie ma co z tym zrobić. Kiedyś były hasła: „Zbierając makulaturę chronisz las”. I Polacy zbierali, sprzedawali, a potem zarabiali. Co zmieniło się od tego czasu? Producenci napojów stosowali butelki wymienne. Były kaucje, był rynek. Szkło był zbierane i sprzedawane. Dziś się je wyrzuca. Kaucja obowiązywała także na niektóre butelki plastikowe. Można je było oddać w sklepie i zarobić. Producent myl butelki i ponownie wprowadzał je na rynek. Obecnie, takie rozwiązania stosują niektórzy producenci piwa, jeśli idzie o opakowania szklane. Ale to tylko wyjątki na rynku. A przecież wszystkim powinno zależeć na ratowanie środowiska. To dlaczego większość uczestników rynku robi to tylko pozornie? Dlaczego dbałość o środowisko się nie opłaca? Warto o to pytać, bo jeśli szybko rząd nie rozwiąże tego problemu, a jakoś nie widać jakiegokolwiek zapału w tym kierunku, w przyszłym roku problem będzie jeszcze większy…
Obecnie, jeśli ktoś chciałby oddać do utylizacji makulaturę, to nie tylko, że nie dostanie za to nawet złamanego grosza, ale będzie musiał dopłacić, ok. 30 groszy za 1 kilogram. Tak w Polsce dbamy o środowisko. Teoretycznie.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.