Polski rząd obiecywał równe i podmiotowe traktowanie rybaków. Okazuje się, że w całym rybołówstwie są równi i równiejsi. Ci równi to wszyscy pozostali, ci równiejsi to kutry o długości do 15 metrów. Dla niewtajemniczonych warto zaznaczyć, że w Polsce, zwłaszcza niespecjalnie zaznajomionych polityków w Warszawie, istnieją preferencyjnie traktowani właściciele jednostek do 15 metrów. Co więcej, budowane kutry osiągają rozmiar właśnie taki: 14,90 m. Jaki ostatnio wodowano w Stoczni Parsęta? Właśnie taki (przeczytaj). Rybacy śmieją się, że gdyby można budować kutry o długości 14,90 m, ale o szerokości 20 metrów i nadal by one pływały, w Polsce takie by budowano.
Tak zwani mali rybacy skutecznie walczą o różne przywileje. Spory pomiędzy właścicielami mniejszych i większych jednostek trwają od lat, ale teraz, jak mówią kołobrzescy rybacy, chyba ktoś kompletnie oderwał się od rzeczywistości. - Próbowaliśmy to tłumaczyć. Byliśmy w Warszawie. Ale tam, ci ludzie, którzy mają się pochylać nad problemem polskiego rybołówstwa, w ogóle nie chcą słuchać. Nikt z nami nie chciał rozmawiać - mówi jeden z armatorów, właściciel dużego kutra. To dziwne, bo minister Marek Gróbarczyk szczyci się tym, że obok rozwoju gospodarki morskiej, spotyka się z rybakami i z nimi rozmawia. Taka jest zrównoważona polityka Prawa i Sprawiedliwości. - Na spotkaniu w Warszawie, nie mogliśmy dostać nawet wsparcia lokalnego posła Czesława Hoca. Jakbyśmy zderzyli się z murem - mówią rybacy.
O co poszło? O limity. Unia Europejska zmniejszyła limity na połów ryb pellagicznych. I to dość poważnie. Polscy rybacy będą łowić mniej. Z tym trzeba się pogodzić, bo przełowienie Bałtyku jest faktem. Ale okazało się, że polski rząd postanowi jednak trochę w limitach namieszać. I jednostkom powyżej 15 metrów zabrano 10% śledzia i 22% szprota. Te zabrane kwoty połowowe przypadną tak zwanym małym kutrom. - Przyłowy, programy ochronne, to wszystko ciągle jest kierowane do małych armatorów. A my do cholery jesteśmy według posła Hoca instytucją dobroczynną? Ile można słyszeć, ciągle słyszeć, że my mamy mieć mniej, bo ci są mali i oni mogą mieć więcej. Ja mam do wyżywienia takich samych rybaków. Za nami stoją grupy producenckie, bo większość tych połowów małych kutrów pójdzie na kit, ale czy ktoś chce o tym słyszeć?
Zapytaliśmy posła Czesława Hoca o jego spojrzenie na sprawę. Według kołobrzeskiego polityka, faktycznie rząd wspiera małe kutry i tak zostały limity podzielone. Na pytanie, czy rząd zabrał biednym, żeby dać biednym, poseł stwierdził, że mniejsi armatorzy mogą złowić mniej, a ich koszty są w związku z tym i tak wyższe, jeśli idzie o efektywność połowów. Do tematu powrócimy. Liczymy na to, że do naszego artykułu odniesie się merytorycznie minister Gróbarczyk.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.