2 kwietnia prezydent Anna Mieczkowska, razem ze swoją zastępczynią, prezentowały nowości w kołobrzeskiej promocji. Sztandarową miejską imprezą, na którą zabezpieczono środki publiczne, miał być nowy kołobrzeski event: Festiwal Wiatru i Fal (przeczytaj). Wówczas, prezydent na pytanie naszego redakcyjnego kolegi, co będzie, gdy nie będzie fal, odpowiedziała, że jest niepoważny. Okazuje się, że pytanie było zasadne, tylko kierownictwo urzędu go nie zrozumiało. A my sprawdziliśmy, jak wyglądała impreza.

O Festiwalu Wiatru i Fal praktycznie mało kto wiedział. Impreza miała być promowana w mediach ogólnopolskich i lokalnych, w internecie. My pracujemy w jednym i drugim i nie słyszeliśmy o tym wielkim przedsięwzięciu. Koledzy dziennikarze chyba też nie, bo w sobotę 28 września zapraszał ich na to radny Nowego Kołobrzegu Kamil Barwinek. W sobotę po południu lało, ale przecież nie miało znaczenia w tej imprezie, czy będą fale, czy będzie pogoda. Jak widać, impreza miała się odbyć i tyle. I na to wskazuje także umowa, którą gmina Miasto Kołobrzeg zawarła 31 maja b.r. z prywatną firmą na organizację festiwalu.

Co ma z tego miasto? Miasto mogło wykorzystać imprezę do swojej promocji i w zamian za to ma zapłacić prywatnej firmie 40 tysięcy złotych brutto w trzech transzach. Z umowy wynika, że dwie transze zostały już zrealizowane, bo po realizacji zamówienia, miasto powinno zapłacić ostatnią transzę - 10 tys. zł, nie później niż do 20 października. Czyli, podsumowując, prywatna firma, która zajmuje się w swojej działalności m.in. promocją surfingu, zrobiła to, na czym zarabia. I zarobiła dodatkowe pieniądze. O tej firmie, pisał finansowany z samorządowych pieniędzy i nie wiadomo przez kogo czytany portal zbliżony do Nowego Kołobrzegu i Kołobrzeskich Razem. "Ostatnio uczestniczyli w konsultacjach strategii promocji miasta, w której surfing, czy szerzej sporty wodne, mają pełnić ważną rolę" - czytamy na portalu. Jak widać, za 40 tysięcy złotych jest to nie byle jaka rola.

Byliśmy na imprezie i w sobotę, i w niedzielę. Obserwowało ją kilkanaście osób. W wodzie były osoby na deskach, ale nie widzieliśmy, żeby robiły coś spektakularnego. Być może trafiliśmy na zły moment. Podobno odbyła się nawet konferencja prasowa, na którą nie wiadomo kogo organizatorzy zaprosili. Wygląda na to, że wybrane redakcje, bo do nas nic nie trafiło. Ciekawe, jak ma się to do podpisanej z miastem umowy, bo tam jest zapis o konferencji prasowej. To skąd wzięto media? Z morza? Podobno w sobotę były rozgrywane Mistrzostwa Pomorza Zachodniego w Surfingu. Na konferencji była mowa o tym, że mistrzostwa będą w niedzielę, bo wówczas będą fale. Trudno powiedzieć, czy to były te fale, w każdym razie koledzy dziennikarze mówią, że ktoś tam w sobotę i w niedzielę pływał.

Najlepszy był komentarz Ilony Grędas-Wójtowicz, zastępcy prezydenta miasta ds. społecznych, która mówiła coś o kulturze surfingowej, o tym, że miasto się zmienia, a fale i warunki do surfowania są wspaniałe. - Cieszę się, że kultura surfingowa rozwija się w Kołobrzegu, że mamy okazję gościć tryle fantastycznych osób, które mam nadzieję zakochają się w naszym mieście - mówiła Grędas-Wójtwicz, dodając, że cieszy się, że mamy nowy festiwal, który przyciąga nowe osoby do Kołobrzegu. Wyrazem tego miało być również to, że na festiwal zawitała w piątek grupa seniorów (akurat szli Bulwarem Szymańskiego w ramach pochodu z okazji senioraliów). Ale to zawsze powód do radości.

Dla porównania, to nasz materiał sprzed kilkunastu dni, który powstał na zaproszenie Kite Race Team z Sopotu (zobacz). Dzięki temu, możemy porównać promocję miasta i organizację prostych przedsięwzięć.