Skontaktował się z nami prezes Zieleni Miejskiej, Zenon Malinowski. Zareagował na dzisiejsza konferencję prasową polityków PiS, którzy zarzucili mu brak rozmów ze związkowcami i wyzyskiwanie pracowników (zobacz). - Nie jest prawdą, że nie rozmawiam ze związkowcami. Od momentu, gdy w czerwcu wpłynął wniosek o podwyżkę, spotykaliśmy się i rozmawialiśmy - mówi Zenon Malinowski. Jak dodaje, problem pomiędzy nim, jako przedstawicielem zarządu spółki a związkowcami polega na tym, że on odpowiada za finanse i kondycję przedsiębiorstwa, a związkowcy reprezentują pracowników w tym, żeby lepiej zarabiali. - Od początku tłumaczyłem, na jakich zasadach możemy rozmawiać o podwyżkach, ale też, jak to rzutuje na całość naszych kosztów. Chciałem, żebyśmy usiedli z powrotem do stołu po 20 października, gdy będziemy znali wyniki za trzy kwartały. To taki okres, w którym możemy strategicznie spojrzeć na sprawy spółki. Ale nie było na to zgody - tłumaczy prezes.

Malinowski wskazuje, że nie jest prawdą, że pracownicy jego spółki pracują za najniższą krajową. Średnia płaca brutto w spółce to 4100 zł. Gdyby chcieć wdrożyć propozycje związkowców, koszty ich tylko w tym roku to 800 tys. zł, a w przyszłym ok 2 mln zł, a ze wzrostem pozostałych kosztów i propozycji pracowników to nawet 3 mln zł rocznie. To są koszty, które będą rzutować na ceny usług spółki i na to, ile więcej zapłacą kołobrzeżanie. Po drugie, spółka musi stanąć do przetargów, na przykład na wywóz odpadów komunalnych w gminach. Jeśli jej oferta będzie zbyt droga w stosunku do prywatnej konkurencji, spółka przegra przetargi i ludzie zostaną bez zajęcia. - A do tego dojdzie wzrost opłat na składowiskach, który mocno uderzy w koszty naszych usług - zaznacza Malinowski. Jak mówi, z jednej strony chcemy większych zarobków dla załóg i pełna zgoda, ale z drugiej, za chwilę zaczną się pytania, dlaczego dane ceny usług są aż tak wysokie, a może nawet niekonkurencyjne.

- Jeszcze raz powtarzam, rozmawialiśmy, ale nie doszliśmy do porozumienia. Podpisaliśmy protokół rozbieżności. Jeśli załoga szykuje się do strajku, to jej sprawa, natomiast są jeszcze przepisy prawa, w tym mediacje. Ja uważam, że trzeba rozmawiać, ale zarówno w ustępstwach jak i w żądaniach trzeba być odpowiedzialnym - zaznacza prezes. - Ja rozumiem, że jest kampania wyborcza i trzeba pewne rzeczy mówić, ale chciałbym, żeby z ust polityków padały prawdziwe fakty, a nie informacje, których nawet nikt nie sprawdził.