8 maja zwróciliśmy się na piśmie do rzecznika prasowego prezydenta Michała Kujczyńskiego o udostępnienie audytów ze spółek miejskich. Audyty zostały wykonane już jakiś czas temu, a ponieważ dochodzą do nas informacje, że nic ciekawego w nich nie ma, chcieliśmy to sprawdzić. Rzecznik Anny Mieczkowskiej poprosił nas jeszcze o chwilę cierpliwości, bo lada moment pani prezydent zwoła konferencję i zapoznamy się z wynikami. Zgodziliśmy się, bo zwłoka kilku dni nie grała tu roli.

21 maja, niemal dwa tygodnie po naszym zapytaniu, znowu wnieśliśmy o udostępnienie tych informacji, bo wbrew temu, co powiedział rzecznik, żadnej konferencji nie było. I jak się okazuje, w maju nie będzie, bo pani prezydent cały czas zapoznanie się z dokumentami. Pomimo żądania zapoznania się z wynikami audytu, dopiero teraz nasz wniosek został potraktowany jako wniosek o udostępnienie danych. I musimy czekać. Z nieoficjalnych informacji wynika, że show Anny Mieczkowskiej z audytami będzie miał miejsce w czerwcu. I jeśli nasza redakcja zapozna się teraz z dokumentami i je opisze, show nie będzie. A są powody do zepsucia całej imprezy, którą zapewne niektórzy nazwą rewolucją w spółkach miejskich, albo by ludziom w tych spółkach pracowało się lepiej.

Nasze źródła wskazują bowiem na co innego. I to chcieliśmy sprawdzić, bez narażania naszych informatorów na to, kto przekazał nam informacje. – Audyty są pilnie strzeżoną tajemnicą pai prezydent. Wydano na nie całe mnóstwo pieniędzy po to, żeby niczego nie znaleźć. I teraz trzeba ludziom udowodnić, że to w ogóle było do czegoś potrzebne – słyszymy. Na wykonanie audytu w sześciu spółkach wydano łącznie 238 tysięcy złotych. Jak mówią nasze źródła, audyt zajmuje się relacjami interpersonalnymi, sprawami pracowniczymi, a nie tym, co jest największą bolączką, czyli relacjami spółki i właściciela. Ręczne sterowanie, zatrudnianie na niepotrzebnych etatach, świadczenie usług dla miasta po cenach poniżej kosztów, wydawanie poleceń poza zgromadzeniem wspólników. Tego w tych audytach nie ma. Nie znajdziemy w nich również oceny działań rady nadzorczej. – Śmiech na sali. Te audyty mógł przyjść i zrobić Wydział Audytu i Kontroli z Urzędu Miasta. Jeśli Mieczkowska nie chciała się niczego dowiedzieć, ja to rozumiem, jest podobno polityka kontynuacji, po co robić problemy poprzedniemu prezydentowi, wystarczyło wysłać miejskich kontrolerów i znaleźliby to samo – mówi jeden z byłych członków zarządów spółek miejskich. Ponadto wskazuje, że audyty nie objęły oceny inwestycji spółek miejskich lub ich zaniechania. – To powinny być kompleksowe audyty i tylko w trzech spółkach: Wodociągi, Zieleń, MEC, no ewentualnie KTBS. Powiem wam dlaczego tego nie zrobiono: bo może trzeba by zawiadomić prokuraturę, a potem ukryć część danych, zgodnie z prawem zresztą, ale pytania byłyby słuszne. Na przykład o to, co dzieje się w MEC i kto teraz za to zapłaci. Proszę zobaczyć stary skład rady nadzorczej tej spółki – mówi nasze źródło.

Kolejne nasze źródło wskazuje, że w spółkach formalnie nie będzie żadnych zmian, ale żeby zrobić wiele hałasu o nic, już teraz trwają spotkania Anny Mieczkowskiej ze związkowcami, a także spotkania z prezesami zarządów. – Nazywam to ćwiczeniem puszczania sygnałów dymnych. Pani prezydent udaje, że coś robi, a my mamy udawać, że jesteśmy cudownie zadowoleni – mówi nasze dobre źródło z jednej z organizacji związkowych.

O sprawę audytów zapytaliśmy radnych miejskich. Byli zdziwieni, że audyty są już gotowe. – To dziwne, że skoro już są i pani prezydent je zna, nie dostali ich radni – mówi radna Izabela Zielińska.