Rodzice dzieci w przedszkolach i miejskim żłobku domagają się administracyjnego przymusu dla rodziców, którzy nie szczepią swoich dzieci. Nie chcą również, aby dzieci były narażone na kontakt z nieszczepionymi rówieśnikami, którzy mogą być potencjalnymi nosicielami niebezpiecznych dla dzieci chorób. Jak przyznaje Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta, sprawa jest w magistracie nowa. Prawo, dające pierwszeństwo w ubieganiu się o miejsce w żłobku obowiązuje już w Częstochowie, toczy się na ten temat dyskusja w Szczecinie. Za ten temat zabiera się również i Kołobrzeg. Decyzja o podjęciu takiego przepisu będzie poprzedzona konsultacjami społecznymi. Prawo na razie miałoby objąć żłobek miejski. Ale rodzice domagają się, aby obowiązek szczepień był także w przedszkolach, do których nie powinny chodzić dzieci nieszczepione.

Jak mówi Jacek Ekk-Cierniakowski, dyrektor kołobrzeskiego Sanepidu, na terenie Kołobrzegu mieszka 38 niezaszczepionych osób, choć liczba ta uległa zmniejszeniu po ostatnich informacjach i śmiertelnym żniwie zbieranym przez odrę. Jak dodaje dyrektor, tylko powszechne szczepienia zapewniają bezpieczeństwo całej populacji. - Niektórzy rodzice, tuż po urodzeniu dziecka w szpitalu zgłaszają, że nie chcą szczepić dziecka, inne osoby natomiast wybierają sobie szczepienia, którymi chcą być objęte. Pokutuje przesąd, że szczepienia przeciwko odrze, śwince, różyczce wywołują autyzm. To informacja fałszywa. Są też osoby, które nie mogą być zaszczepione ze względów medycznych - mówi Ekk-Cierniakowski. Jeśli akcja edukacyjna nie przynosi skutku, na rodziców może być nałożona grzywna w wysokości do 10 tysięcy złotych. Dyrektor dodaje, że powiązanie szczepień z miejscem w żłobku czy przedszkolu to bardzo dobry pomysł.