Radny Piotr Rzepka (PiS), od pewnego czasu próbuje ustalić, kto podróżował służbową skodą po zaprzysiężeniu Anny Mieczkowskiej. Rzepka składa zapytania, ale udzielone odpowiedzi go nie satysfakcjonują (przeczytaj). Powracamy do tego tematu.

Część radnych podejrzewała, że po objęciu mandatu, samochodem marki Skoda mógł dalej podróżować Janusz Gromek. - To nieprawda, nic takiego nie miało miejsca - mówi Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta. Chciał to także ustalić radny PiS Piotr Rzepka, który pisał w tej sprawie interpelacje do Anny Mieczkowskiej. Ustalono w nich, że w terminach, o które pytał radny, pojazdem służbowym podróżowała pracownica Biura Prezydenta. Problem w tym, że w czasie, w którym auto jeździło, była ona nadal w gmachu urzędu, czego dowodzi fakt, że nie odbiła swojej karty służbowej. - To dowodzi tylko tyle, że nie odbiła karty, a nie, że toś inny prowadził auto - mówi Kujaczyński.

Rzepka wpadł więc na pomysł, aby sprawdzić nagrania z kamery, która widzi, co dzieje się przed urzędem. Chciał mieć pewność, że do auta wsiadała urzędniczka. I tu radny natrafił na mur nie do przebicia, w postaci ochrony danych osobowych. Okazuje się, że radny nie mógł się zapoznać z monitoringiem, bo przepisy na to nie pozwalają. Tu do działania wkroczyła nasza redakcja i okazało się, że gdyby radny złożył nieco inny wniosek, a przede wszystkim swoimi spostrzeżeniami podzielił się z organami ścigania, sytuacja być może wyglądałaby inaczej. Pomijając naszą dyskusję w zakresie obowiązujących w magistracie zasad ochrony danych, to jak sprawdziliśmy, nagranie nie istnieje, zostało skasowane. - Zostało nadpisane przez system - uściśla rzecznik prezydenta. Sprawdziliśmy, nie było to działanie złośliwe, a całość nagrań w systemie monitoringu przechowywana jest przez 10 dni. Jest to zgodne z prawem. Rzepka dowie się o tym z naszego artykułu, bo w interpelacji o tym go nie poinformowano. Może dlatego, że nie zapytał...