Radni Prawa i Sprawiedliwości oraz radni Jacka Woźniaka, pokazali sms-y, ale także inne dowody, na próby kupienia ich głosów. Chodziło o to, żeby Jacek Woźniak nie został przewodniczącym Rady Miasta Kołobrzeg. O możliwości powstania koalicji PO-PiS pisaliśmy w poniedziałek (przeczytaj). Ale poseł Marek Hok zapowiadał, że to nieprawda. Co innego natomiast wynika z dowodów, jakie po wtorkowej konferencji prasowej Jacka Woźniaka prezentują radni (zobacz).
Jak mówi radny Krzysztof Plewko, jemu osobiście zaoferowano funkcję przewodniczącego Rady Miasta. Zaproponowali mu to ludzie związani z PO. Wystarczyło, żeby Plewko wykonał, jak mówili jego interlokutorzy, najprostszą rzecz na świecie: zagłosował sam na siebie. Pozostałe 10 głosów miałoby pochodzić od radnych Kołobrzeskich Razem, a więc PO, Nowoczesnej i innych osób, które z tej listy dostały się do Rady Miasta. Ponieważ Plewko się nie zgodził, zaczęto rozmawiać z innymi osobami. Jak mówi radny Piotr Rzepka, dzwoniono do niego po linii urzędowej. Miał propozycję spotkań nie od zwykłych członków, ale od czołowych polityków partii rządzącej miastem. Nie skorzystał. Potwierdzają to pozostali radni z dziesięciu, którzy głosowali na Jacka Woźniaka.
Na początku, z radnymi próbowano rozmawiać. Robił to Janusz Gromek, Anna Mieczkowska czy Jacek Kuś, a nawet Helena Rudzis-Gruchała. Robiono to w różnych sytuacjach. Radni z KWW Jacka Woźniaka nie ukrywają, że na początku to były nawet bardzo kurtuazyjne oferty. Potem zmieniły się w straszenie, w stylu "nie rób tego błędu","to może mieć dla ciebie przykre konsekwencje", albo "nie dostaniesz pieniędzy na", przy czym tego nie robili już liderzy partyjni. Do tego zadania wyznaczono odpowiednich emisariuszy. Kiedy nie udało się dogadać z ludźmi Jacka Woźniaka, "przekonywacze" udali się do ekipy PiS. Jak mówią radni, oferowano im wszystko, łącznie z etatami w jednostkach samorządu, w tym dyrektora czy zastępcy dyrektora. Wystarczyło tylko nie poprzeć Jacka Woźniaka. - To nawet nie kuszenie. Zamiast rozmawiać o Kołobrzegu, bo przecież o czym mówiła Anna Mieczkowska w kampanii, o sprawach Kołobrzegu, jeszcze przed pierwszą sesją handlowano, jak się okazuje, stołkami. Praca za głos. Smutne. Na to nie ma mojej zgody - mówi Jacek Woźniak.
Czekamy na oficjalny komentarz Platformy Obywatelskiej lub Kołobrzeskich Razem. Dziś odbywa się sesja Rady Powiatu i trwa wybór Zarządu Powiatu, więc politycy PO nie mogli rozmawiać.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.