O postrzeleniu kobiety i podrzuceniu jej do szpitala, pisaliśmy już na naszym portalu (przeczytaj). Po złapaniu sprawcy, doprowadzeniu go do prokuratury i przedstawieniu mu zarzutów, wiadomo, że grozi mu dożywocie. Jedyną okolicznością łagodzącą w całej sprawie jest to, że mężczyzna zabrał postrzeloną kobietę do szpitala. Gdyby nie to, ranna zmarłaby gdzieś w lesie...
49-letni Wacław W. to mieszkaniec Karlina. Zabrał swoją żonę na kolację do jednej z restauracji w Kołobrzegu. To miało być spotkanie skłóconych małżonków, gdyż 36-letnia Małgorzata W. miała dość awantur męża i jakiś czas temu wyprowadziła się z córką do nowego mieszkania. Po kolacji, gdy Wacław i Małgorzata W. wracali do Karlina, zatrzymali się w lesie charzyńskim. Nieoficjalnie wiadomo, że powodem postoju była zwyczajna potrzeba fizjologiczna. To tam, mężczyzna wyjął broń i miał przyłożyć ją do potylicy kobiety. Nie strzelił, ale kopnął ją tak, że się przewróciła. Dopiero wówczas miał miejsce strzał, a właściwie dwa, bo ranna twierdzi, że tyle strzałów słyszała. Oskarżony zabrał kobiecie telefon i odjechał. Po jakimś czasie powrócił. Kobieta błagała, żeby zabrał ją do domu albo do szpitala, że jej nie postrzelił, ale jak się przewracała, to chyba złamała rękę. Po obejrzeniu kobiety, przewiózł ją do szpitala. - Jestem pewna że gdyby zobaczył ze jestem ranna to by mnie z pewnością w tym lesie dobił. Gdy już był przy mnie lekarz i powiedziałam że do mnie strzelał to po prostu uciekł - zeznawała pokrzywdzona.
Mężczyzna przedstawił inny przebieg zdarzenia. To żona miała się strasznie awanturować, rzucić się na niego z pięściami i dopiero wtedy on miał wystrzelić dwa razy. Kula 9 mm złamała jej kręgosłup i łopatkę, a także uszkodziła płuco. Broń, mężczyzna miał znaleźć w kance podczas poszukiwań prowadzonych z użyciem wykrywacza metali. Sąd powątpiewał w tłumaczenia oskarżonego wskazując, że świetnie potrafi obsługiwać broń i gdyby strzelił nieco wyżej, trafiłby w potylicę.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.