W Łodzi odbywał się kongres sejmików wojewódzkich z całego kraju. Większość radnych podpisała się za obroną samorządności, ale jak mówi radny Henryk Carewicz, Sejmik nie do końca spełnił oczekiwania części osób.

Podczas I Kongresu Sejmików Wojewódzkich RP, większość zebranych na sali osób protestowała przeciwko działaniom rządu PiS, wymierzonych w zawłaszczenie samorządu. Przykładów nie brakowało, od powiększenia granic Warszawy, na zabieraniu kompetencji samorządom wojewódzkim kończąc. Do tego dochodziło kolejne przerzucanie kosztów rządu do samorządu, a więc mniej kompetencji, a więcej wydatków. No i upolitycznianie wszystkiego co się da. W tej sprawie podpisano deklarację, którą podpisała większość radnych, poza radnymi PiS.

Jak jednak mówi Henryk Carewicz, sam kongres był polityczną hucpą. - Co tam robił Grzegorz Schetyna i inni politycy opozycji? Co mają oni wspólnego z samorządem, poza tym, że przyszli, pogadali i poszli? Takich osób, które z samorządem niewiele mają wspólnego było więcej. To prawda, że wskazano pewne błędy i uważam, że można o nich dyskutować i to miałoby sens, gdyby ta dyskusja była. Ale gdy głos zabierali przedstawiciele sejmików, na sali była już połowa zebranych tak, że gdy przyszła kolej na ostatnie województwo, czyli nasze, to Jarosław Rzepa przemawiał do niemal pustej sali. Nie było dyskusji o patologii polskich samorządów, ich upolitycznieniu, bezwzględnemu wykorzystywaniu przez różne układu. Nie było słowa o korupcji i skandali, o tym, że nasze województwo ma problem w rozliczeniu 170 milionów, które poszły na meliorację, a afera zatacza coraz szersze kręgi - komentuje Henryk Carewicz, radny Sejmiku Zachodniopomorskiego z Prawa i Sprawiedliwości.