Kandydat na radnego Rady Powiatu z KWW Henryka Bieńkowskiego - Tadeusz Stadnik z Ustronia Morskiego, nie chce już startować w wyborach.

Tadeusz Stadnik złożył oświadczenie, że był współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa. Taka informacja znajduje się na obwieszczeniach wyborczych. Jednocześnie zbulwersowała środowisko polityczne w Kołobrzegu. - Mogę tylko wyrazić ubolewanie w tej sprawie, bo ja dowiedziałem się o tym dopiero po zarejestrowaniu list do powiatu - mówi lider kołobrzeskiej opozycji - Henryk Bieńkowski. Dlaczego jednak tolerował obecność kogoś z taką przeszłością? - Gdy sprawy nie udało się jednoznacznie wyjaśnić, pan Stadnik poinformował mnie, że rezygnuje z ubiegania się o mandat radnego powiatowego - dodaje Bieńkowski.

O kwestię współpracownika służb bezpieczeństwa na liście Bieńkowskiego zapytaliśmy jego pełnomocnika wyborczego - Sławomira Ciborskiego. - My początkowo nie zamierzaliśmy ubiegać się o mandaty w Radzie Powiatu. Jednak wraz z rozwojem sytuacji zaczęli zgłaszać się do nas kandydaci, którzy namawiali nas o wysunięcie takich list, bo oni chcą działać w samorządzie powiatowym. Tak spotkaliśmy się z panem Tadeuszem Stadnikiem. Pan poinformował nas o swojej przeszłości, że pracował w bazie obsługi tutejszej plaży i jego obowiązkiem było przekazywanie informacji o jednostkach pływających, kajakach czy łódkach. I pan Stadnik nie potrafił jednoznacznie wyjaśnić statusu tych informacji, ale deklarował o swojej uczciwości. Wpisał, że współpracował ze służbami, a jednocześnie chciał wyjaśnić swój status w IPN.

Jak dodaje Ciborski, wpis nastąpił tylko dlatego, żeby pan Stadnik w przypadku funkcjonowania w jakimkolwiek rejestrze nie okazał się kłamcą lustracyjnym. Niestety, do chwili obecnej nic w tej sprawie nie wiadomo. - Pomimo uczciwych zamiarów tego pana, aby nie być obiektem oskarżeń politycznych, pan Stadnik wycofał się z wyborów samorządowych. O jego statusie dowiemy się już po wyborach. Gdybyśmy wiedzieli, że to tyle potrwa, człowiek ten nie wystartowałby z naszych list.