Sąd na kolejnej rozprawie badał zwolnienie szefowej związku zawodowego w Veolia Transport. Powódka twierdzi, że to kara za działalność związkową.
To druga rozprawa w związku z dyscyplinarką, jaką otrzymała Jolanta Froncz, szefowa NSZZ Pracowników Veolia Transport (przeczytaj). Kobietę zwolniono dlatego, że wprowadziła na zebranie z pracodawcą nieuprawnioną i nie związaną z zakładem pracy osobę, która w ten sposób weszła w posiadanie poufnych danych finansowych pracodawcy. Kobieta uznaje to za kuriozum i jako karę nie związaną z pracą, ale bezpośrednio z chronioną prawem działalnością związkową.
Dziś zeznawała m.in. Małgorzata Gutowska-Kluk, dyrektor regionu północnego Veolia Transport. Odbyły się dwie rozprawy. Pierwsza dotyczyła cofnięcia kary nagany, którą została ukarana powódka, druga - zwolnienia dyscyplinarnego. Sędzia Paweł Eliasz bardzo szybko sprowadził panią dyrektor na ziemię, gdy ta odpowiadając na pytanie sądu zaczęła się uśmiechać. Uzasadniła to ludzkim odruchem. - Tu nie ma ludzkich odruchów - tu jest sąd - stwierdził sędzia. Dyrektorka wyraźnie zaznaczała, że powódka jest pracownikiem problemowym, który pomimo dobrej woli pracodawcy, nie wykonywała jego poleceń i zaleceń, i samowolnie zamieniła się na dyżur. Za to dostała naganę. W tej sprawie sędzia odroczył rozprawę.
W zakresie dyscyplinarnego zwolnienia z pracy, dyrektor potwierdziła, że powódka zaprosiła osobę nie będącą pracownikiem spółki, która weszła w posiadanie poufnych danych na temat spółki, a w konsekwencji pracodawca uznał to za działanie nielojalne. Dyrektorce było ciężko określić charakter tych danych. Na pytanie pełnomocnika powódki, czy ktoś te dane wykorzystał, dyrektorka odpowiedziała, że nie wie. Podczas rozprawy poruszony został temat funkcjonowania związków zawodowych w zakładzie pracy. Dyrektorka stwierdziła, że w sumie poza związkiem powódki, relacje zarządu spółki ze związkowcami układają się dobrze. Sędzia przypomniał dyrektorce, że ma wrażenie, że były prezes spółki zostawił w Kołobrzegu spaloną ziemię, a kodeks pracy w spółce zatrzymał się na art. 52. Dopiero nie tak dawno, sytuacja w spółce się uspokoiła.
Słowa sądu potwierdził świadek Eugeniusz Konopacki, szef NSZZ "Solidarność". Przyznał on, że w spółce istnieje konflikt pomiędzy związkami a zarządem. Konflikt ten obejmuje na przykład sprawę bezprawnego zdaniem związkowców zwolnienia szefowej drugiego kołobrzeskiego związku z Veolia Transport. Zdaniem Konopackiego, konflikt zaostrzył się po restrukturyzacji zakładu pracy. - Ja też stałem się byłym pracownikiem, bo jako działacza związkowego skutecznie mnie zaszczuto - mówił Konopacki. - Co więcej, na 3 tygodnie przed zwolnieniem Joli Froncz, spotkałem się z nią i jak dowiedziałem się, że dostała naganę, to powiedziałem, że niedługo ją zwolnią, bo to jest norma.
Eugeniusz Konopacki zeznał również, że on także jako związkowiec dostał zaproszenie na spotkanie z kierownictwem spółki w Toruniu, pomimo, że nie jest pracownikiem spółki. Na spotkanie nie pojechał, bo nie zapewniono mu noclegu i transportu. Na spotkanie pojechał natomiast członek związku Jolanty Froncz, nie był pracownikiem spółki, powziął wiedzę o informacjach strategicznych, ale karę i to dotkliwą poniosła za to szefowa związku. O tym, czy jest to konsekwencja słuszna - zadecyduje sąd.
P.S. Zarówno wiceprezes spółki jak i jej pełnomocnik kategorycznie zabronili publikacji swoich wizerunków.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.