Od niespełna 2 miesięcy Piotr Redmerski zasiada w fotelu prezesa Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. W piątek zbierze się rada nadzorcza spółki.

PŻB podlega Ministerstwu Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. To właśnie dzięki zmianie władzy, odwołany został poprzedni prezes, a na to stanowisko wybrano osobę, która według załogi daje rękojmię właściwego kierowania spółką. Tuż przed Bożym Narodzeniem, swojej radości z planowanych zmian w przedsiębiorstwie nie krył poseł PiS, obecnie europoseł - Czesław Hoc (zobacz).

"Będzie kolejna zmiana prezesa? - To niewykluczone – przyznaje Czesław Hoc" - taką wypowiedź możemy znaleźć na portalu "e-kg.pl". Rozmawiamy z europosłem Hocem i ten zarzeka się, że to nieporozumienie. - A co ja mam do odwoływania prezesa PŻB? Nic. Od tego jest rada nadzorcza, minister. A poza tym prezesa można zawsze odwołać i tak też mówiłem. Mogę powiedzieć, że docierają do mnie sygnały dotyczące pewnych działań w spółce. Z tego co wiem, będą na ten temat rozmowy z zarządem - komentuje naszemu portalowi Hoc. 

Jednak atmosferę wokół spółki podgrzały nieoficjalne informacje dwóch portali, że prezes PŻB miałby zatrudnić w spółce radnego Marcina Beńko, który dopiero co rzucił legitymacją PO, ba, że pracę ma już tam załatwioną. Problem w tym, że od samego początku dementował to sam radny. Dziś również powtarza: - Nie rozmawiałem o pracy w PŻB - kończy krótko. A i w samej PŻB pukają się w czoło: - Rządzi PiS, a prezes ma zatrudniać działaczy PO? Widzicie w tym sens? - odpowiada pytaniem na pytanie jeden z kierowników w spółce. Sprawą zdziwieni są także członkowie rady nadzorczej. Mówiło się bowiem wyraźnie, że wzrostu zatrudnienia w spółce nie będzie. Taką informację przekazywali także związkowcy. Skąd więc całe zamieszanie?

Z naszych informacji wynika, że w porządku obrad rady nie ma punktu dotyczącego odwołania prezesa. Ostatecznie, może zrobić to sam minister Marek Gróbarczyk, ale ciężko będzie to wytłumaczyć opinii publicznej oraz załodze spółki.