Po godzinie 18, maszynista jadącego z Krakowa do Kołobrzegu pociągu "Szkuner", zgłosił, że przejechał po mężczyźnie. Lekarz stwierdził zgon. Maszynista twierdzi jednak, że jego pociąg denata raczej nie zabił.
Do tragedii doszło przed przejazdem na ulicy Koszalińskiej. Na wysokości stacji redukcyjnej gazu, przybyli na miejsce ratownicy znaleźli leżące na torach ciało. Ciało mężczyzny leżało pod wagonem pociągu relacji Kraków-Kołobrzeg, który za kilka chwil skończyłby bieg. Sprawa wydawała się prosta: tragiczny wypadek lub samobójstwo. Na miejsce został wezwany prokurator, który miał podjąć decyzję w tej sprawie.
Problem w tym, że jak udało nam się ustalić, maszynista twierdzi, że gdy prowadził pociąg, ciało na torach już leżało, skład jedynie po nim przejechał. Również na przodzie elektrowozu nie ma śladów zderzenia z człowiekiem. Teraz sprawę przyczyn śmierci mężczyzny będą musieli wyjaśnić śledczy.
Zablokowana jest droga krajowa nr 11. Elektrowóz zatrzymał się na przejeździe kolejowym na ulicy Koszalińskiej. Policja kieruje pojazdy objazdem.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.