Pożar w lokalu przy ul. Łopuskiego był prawdziwym wyzwaniem dla strażaków. Musieli wyciąć antywłamaniowe drzwi. Nie było łatwo.
Wszystko zaczęło się od tego, że po godzinie 23 patrol "Lex Crimen" został wezwany na lokalu mieszkalnego, w którym czujka sugerowała włamanie. Okazało się, że okna są zabezpieczone żaluzjami, a antywłamaniowe drzwi były nienaruszone. Problem był jednak inny. Mieszkańcy skarżyli się na wydobywający się skądś dym, który było również czuć na zewnątrz budynku.
Na miejsce zostali wezwani strażacy. Stwierdzili, że lokal w środku płonie i wymaga natychmiastowego ugaszenia. Próby kontaktu z właścicielką nie przyniosły rezultatu. Nie odbierała telefonu. Nie można również było skontaktować się z administratorem budynku. Na miejsce przybyła policja. Zapadła decyzja o usunięciu drzwi. W tym wypadku było jednak łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Antywłamaniowe drzwi zdały test. Ich usuwanie zajęło kilkanaście minut. Najpierw je wyważono hydraulicznie, potem przecięto zawiasy, następnie próbowano podważyć, aby na koniec wyciąć zamki.
Po wyjęciu drzwi z futryny na klatkę buchnęły kłęby dymu. Strażacy przystąpili do gaszenia pożaru. Płonął stołek i gazety przy wejściu do lokalu, który okazał się solarium. Ogień został ugaszony, a lokal i klatka schodowe przewietrzone. Na koniec, już po północy, zjawiła się właścicielka, której przekazano solarium. Na szczęście, straty są niewielkie, nie licząc wyciętych drzwi, spalonego stołka i stosu gazet i zalanego przedsionka. Nienaruszone zostało natomiast wyposażenie zakładu.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.