Powracamy do tematu wylewania nieznanej cieczy do rowu prowadzącego do Parsęty. W ramach naszego cyklu kontrolnego ukazały się: artykuł 1, artykuł 2, artykuł 3. Dzięki naszym staraniom okazuje się, że jedna prosta sprawa niemal sparaliżowała możliwości polskiego państwa i powołanych do kontroli instytucji. Przerosła je i pokazała, że nie działają one jak należy. Tym razem postanowiliśmy się przyjrzeć działalności w tym zakresie Urzędu Gminy Kołobrzeg. W części dokumentów znajduje informacja, że pracownicy Urzędu Gminy Kołobrzeg byli na miejscu i przeprowadziła kontrolę, która nie wykazała nieprawidłowości. Ponieważ taka informacja pojawia się w dokumentach Wód Polskich Zlewnia Koszalin, zwróciliśmy się z wnioskiem o przekazanie nam kopii pisma z Urzędu Gminy Kołobrzeg, która informowała Wody Polskie o tej kontroli. Oto odpowiedź w tym zakresie, jaką otrzymaliśmy z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Szczecinie: "Obecnie nie może Pan otrzymać kopii protokołu i innych przytaczanych przeze mnie pism. Reguluje to ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej Dz. U. 2001 Nr 112 poz. 1198. Każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy i podlega udostępnieniu na zasadach i w trybach określonych w niniejszej ustawie. Proszę się zwrócić o UDOSTĘPNIENIE INFORMACJI PUBLICZNEJ. Ma Pan do tego prawo na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Informację publiczną otrzyma Pan do 14 dni od złożenia wniosku". Działanie Wód Polskich uznajemy za bezprawne i taka też została przekazana tam korespondencja. W przypadku braku udzielenia informacji publicznej, sprawa zostanie przekazana właściwym organom.
Taki sam wniosek złożyliśmy do wójta gminy Kołobrzeg. Wójt gminy, Włodzimierz Popiołek, nie widział żadnego powodu, aby postąpić jak Wody Polskie, choć przecież takie samo prawo obowiązuje w Polsce wszystkich. I działając na podstawie prawa udzielił nam nie tylko odpowiedzi na to pytanie, ale w ramach cyklu naszych artykułów przedłożył nam wszystkie dokumenty w przedmiotowej sprawie, co więcej, przesłał jeszcze odpowiedź. Jak widać, jeśli instytucja działa jawnie i nie ma nic do ukrycia, na pytanie uprawnionej redakcji po prostu odpowiada.
Urząd Gminy Kołobrzeg, jak wynika z przekazanej nam korespondencji, zajął się sprawą zarówno po korespondencji otrzymanej od prezydenta miasta, jak i z własnej inicjatywy, po naszym artykule (przeczytaj). Całość opisana została poniżej. Nie budzi ona naszych wątpliwości. Jak zauważa Katarzyna Janicka-Golonka, zastępca wójta gminy Kołobrzeg, urząd, w świetle obowiązujących przepisów i powołania stosownych instytucji do ochrony środowiska "gmina, w tym wójt, ma ograniczone możliwości skutecznego działania w celu wykrycia działań niepożądanych". Gmina próbowała, a obecnie wciąż czeka na zakończenie sprawy przez kołobrzeską policję. My do sprawy dalej będziemy powracać.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.