Po fantastycznej dogrywce, Czarodzieje z Wydm pokonali przeciwników z Zastalu Zielona Góra. Mecz hitem nie był, za to dogrywka to prawdziwe mistrzostwo.

Po pierwszych minutach pierwszej kwarty dało się słyszeć opinie, że to kolejny mecz, który przegramy. Słaba gra Harrisa, straty Sappa i chybione rzuty Wichniarza ,nie nastawiały najlepiej co do wyniku sobotniego meczu. Ostatnio przegraliśmy i nikt nie chciał widzieć, jak po raz kolejny w Hali Milenium triumfują goście. A ci jak na złość, radzili sobie z nami całkiem sprytnie. Do czasu.

Pierwsze punkty dla Zastalu zdobył Kamil Chanas i to goście przejęli inicjatywę na boisku. Po niecelnym rzucie Tomasza Kęsickiego, a chwilę później Łukasza Wichaniarza, Zastal zdobywał kolejne punkty. Doszło do tego, że po 3 minutach gry przegrywaliśmy 2:10. Uderzenie gości przerwał dopiero rzutem za 3 punkty Tomasz Kęsicki, po czym Czarodzieje przejęli inicjatywę. Pierwszą kwartę wygraliśmy 20:18. W drugiej kwarcie już tak dobrze nie było, pomimo że otwarcie było bardzo dobrze: za 3 punkty trafił Oded Brandwein. Odpowiedź gości była szybka, ale tylko za 2 punkty. Potem rozpoczęła się słaba i nieskuteczna gra Kotwicy. Gospodarze zmarnowali 7 rzutów pod rząd. Szczególnie miernie wyglądały rzuty za 3 punkty, aż Tomasz Mrożek zaczął krzyczeć, żeby zawodnicy nie rzucali z daleka. Dopiero po 5 minutach udało nam się przerwać złą passę rzutem za 3 punkty w wykonaniu kapitana Kotwicy Kołobrzeg - Jessiego Sappa. Czarodzieje zaczęli odrabiać straty, wykorzystując szczególnie rzuty wolne, dzięki którym udało się zdobyć aż 7 punktów. Ale to, nie licząc jednego rzutu za 3 punkty, było za mało. Do przerwy przegrywaliśmy 38:39.

Trzecia kwarta była jeszcze słabsza. Obie drużyny notowały wiele strat, a odsetek niecelnych rzutów rósł bardzo szybko. W ciągu 10 minut 8 punktów zdobył Darrell Harris, a 2 punkty Jessie Sapp. Kotwica nie potrafiła się skoncentrować na grze ofensywnej i musiała kilkukrotnie gasić pożary pod swoim koszem. Konsekwencją tego była nerwowa czwarta kwarta. Emocje wzbudziło kilka nietrafionych decyzji sędziów, którzy na kilka chwil stracili kontrolę nad tym, co działo się na boisku. Wygwizdali ich kibice. Walkę o punkty dla Kotwicy rozpoczął Jessie Sapp wspaniałym rzutem za 3 punkty. Kolejne 2 minuty meczu to mocna defensywa w obu drużynach, konsekwencją której były straty po obu stronach. W połowie czwartej kwarty za 3 punkty trafił Piotr Stelmach i przy stanie meczu 53:59 dla gości, Zastal zaczął zmierzać w kierunku zwycięstwa. Widać było koncentrację u Czarodziejów. Po faulu, 2 rzuty wolne trafił Tomas Kęsicki, a następnie Wichniarz i Djurić trafili za 2 punkty. Zastal nie zamierzał jednak pożegnać się ze zwycięstwem bez walki i na minutę przed końcem kwarty prowadził 6 punktami. Tomasz Mrożek poprosił o czas i poprowadził drużynę do zwycięstwa. W końcówce czwartej kwarty, zupełnie inaczej niż przed tygodniem, fantastycznie zagrał Oded Brendwein, trafiając za 3 punkty, a na 5 sekund przed końcem spotkania zdobył 2 punkty w rzutach wolnych, doprowadzając do dogrywki.

W doliczonych 5 minutach, inicjatywę od razu przejęła Kotwica Kołobrzeg rzutem za 3 punkty w wykonaniu Brendweina. Sukces kolegi próbował powtórzyć Łukasz Wichniarz, ale bezskutecznie. Za chwilę Oded Brendwein powtórzył kolejny wspaniały rzut za 3. Zresztą, w dogrywce Brendwein zdobył aż 12 z 18 punktów. Zastal punktował głównie w rzutach wolnych, choć zdobył również kilka punktów w trakcie gry, w tym piękne 3 punkty po rzucie Marcina Fliegera. To było jednak za mało na magiczną grę Czarodziejów z Wydm. Tym razem, punkty zostały w Kołobrzegu.

KOTWICA KOŁOBRZEG - ZASTAL ZIELONA GÓRA 92:83
20:18, 18:21, 10:12, 26:23, d. 18:9