Hutnik Kraków, z którym grała dziś Kotwica Kołobrzeg, to drużyna ze środka tabeli. Z drugiej strony, w rundzie jesiennej na własnym boisku przegrała tylko 2 spotkania. Wydawać by się mogło, że wszystko przemawiało za Kotwicą. Niestety, już w 8 minucie D. Rakels zdobył bramkę dla krakowian. Tego nie było w planie gry. Kotwica po utracie bramki, choć zachowywała przewagę na boisku, to jednak nie była w stanie pokonać bramkarza gospodarzy. Gorzej, to gospodarze na zejście do szatni podbili stawkę. W 42 minucie gola dla Hutnika zdobył D. Zawadzki.

Druga połowa również nie zaczęła się dla Kotwicy pomyślnie. Ledwo się rozpoczęła, a gospodarze władowali do naszej bramki piłkę. Na 3:0 podwyższył K. Lelek. Kotwica jednak nie padła na kolana w krainie smoka wawelskiego. Wykorzystaliśmy sytuację i bramkę dla biało niebieskich w 60 minucie zdobył Junior. Następnie, mieliśmy trochę szczęścia. Po faulu krakowian w polu karnym, sędzia podyktował rzut karny, który 4 minuty później Junior zamienił w drugiego gola.

W całej grze chodziło teraz chociaż o to, żeby zremisować. Hutnik zachował taktyczną przewagę na boisku, ale kołobrzeżanie złapali wiatr w żagle i na 3:3 w 75 minucie wyrównał Polak. Okazało się, to w ogóle dopiero początek, bo już chwilę później 4 bramkę dla Kotwicy zdobył Oliveira. Arbiter główny doliczył aż 9 minut dodatkowego czasu gry. Kotwica doskonale ten czas wykorzystała, bo na 3:5 wynik meczu w 93 minucie ustalił Oliveira.

To był deszcz bramek w jesiennym Krakowie. Kotwica z 30 punktami jest liderem tabeli. 10 listopada o godz. 18.00 biało niebiescy podejmą Sandecję Nowy Sącz.