Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

HURPAGUNS Triathlon Team to międzynarodowa grupa zapaleńców związanych z ziemią kołobrzeską, których połączyła idea trzech dyscyplin sportowych.


Pływanie, jazda na rowerze oraz bieganie ... czyli triathlon. Z Przemysławem Kuczerą, jednym z założycieli grupy Hurpaguns, który na co dzień stoi na straży porządku publicznego, rozmawia Tomasz Kolasa.


- Jakie były początku Hurpaguns Triathlon Team?
- Wszystko zaczęło się od wakacji w szwajcarskich Alpach w 2008 r. kiedy szwagier Krzysztof Tomczak chciał namówić całą grupę przyjaciół rozsianych po całej Europie do wspólnego udziału w górskim spływie. Pomysł jednak spalił na panewce. Ale za to informacja o triathlonie, która padła podczas wspólnych rozmów rozpaliła nasze serca do czerwoności, tym bardziej, że Szwajcaria słynie z ogromnego zainteresowania tą formą sportu. Obiecaliśmy, że pierwszym naszym wspólnym startem będzie impreza w Polsce, w miejscowości Susz w 2009 r. Tak więc mieliśmy rok na przygotowanie się do startu i zrzucenie sporej nadwagi.

- A dlaczego Susz?
- Ponieważ Susz uważany jest za stolicę polskiego triatlonu, a wśród kategorii startowych oprócz połówki IM (Ironman) był tam tak zwany dystans sprinterski (najkrótszy dystans, który na pierwsze zawody najbardziej nam odpowiadał). Do zawodów akces zgłosili: Krzysztof Tomczak - informatyk programista, na co dzień mieszkający w Szwajcarii, Krzysztof "KS" Stępień - właściciel dużej korporacyjnej firmy oraz ja - Przemysław Kuczera, policjant.

- A jak powstała nazwa Hurpaguns Triathlon Team?

- Każdy z nas w dzieciństwie był dzieckiem o nie spożytej energii, przez co wszędzie było nas pełno. Nasi rodzice wołali na nas "małe harpany". Ta pozytywna energia pozostała w nas do dziś, dlatego padł pomysł na nazwę "Hurpagany". Jednak by nadać nazwie troszkę zadziorności dokonaliśmy małej modyfikacji zmieniając gan na gun (broń) i w ostateczności powstało coś co nas łączy do dziś - HURPAGUNS. Zaś autorem bardzo fajnego logo jest Krzysiek KS Stępień z Poznania.

- Startujecie jako amatorzy bez wsparcia sponsorów? Jednak triathlon to droga dyscyplina sportu. Jak dajecie radę finansowo?

- Na samym początku najważniejsza jest chęć startu. Przypominam sobie taką zabawną sytuację w Borównie (połówka IM), gdzie w trakcie przygotowywania się do pierwszego etapu (pływanie) usłyszałem rozmowę dwóch startujących amatorów: "Zobacz jaka profeska ... my też kiedyś kupimy sobie takie pianki!" Po czym okazało się, że bez pianek, wypasionych rowerów osiągnęli bardzo dobry wynik. A więc liczy się serce i wola walki w tej bardzo ciężkiej dyscyplinie sportu. Jednak aby móc walczyć na równi z najlepszymi konieczny jest zakup bardzo drogiego sprzętu - pianki, stroje bezszwowe, ultra lekkie i bardzo wytrzymałe rowery, odżywki, żele, oprzyrządowanie pomiarowe itd. Tak więc jest ciężko, ale triathlon stał się dla mnie pasją i dlatego każde moje "kieszonkowe" inwestuję w sprzęt i przygotowania do startów.

- Przeglądając Wasz portal www.hurpaguns.com dowiedziałem się, że członkowie Waszej ekipy dodatkowo uprawiają również inne dyscypliny sportowe.
- Od 2 lat Krzysztof Tomczak startuje w biegach i maratonach narciarskich w Szwajcarii. Łukasz Morgański wspina się w Himalajach - w tym roku zdobył Island Peak i Ama Dablam. Krzysiek Stępień zakochany jest w crossie górskim, zaś ja od lat umiłowałem sobie piłkę nożną - aktualnie startuje w drużynie policji w KALPN.

- Czy prawdą jest to, że można na rowerze zdobywać szczyty na wysokości prawie 2300 m.n.p.m.?

- W 2010 r. zapoczątkowaliśmy cykl treningów górskich (wytrzymałościowych) w szwajcarskich Alpach. W warunkach skrajnie śnieżnych zespół chłopaków zdobywał górskie szczyty na wysokości prawie 2300 m.n.p.m. i to właśnie na rowerach. Chłopacy łącznie przejechali na rowerze 350 km, przebiegli dodatkowo 30 km pokonując ok. 7.500 m przewyższenia i tracąc ponad 15.000 kalorii. Łączny czas treningowy - 21 godzin.

- Większość z Waszej grupy pochodzi z Kołobrzegu?
- Tak i każdy z nas nigdy nie zapomniał o swoich korzeniach, dlatego dość mocno akcentujemy nasze pochodzenie.

- W wieku 18 lat przebiegłem maraton pokoju w Warszawie i dobrze wiem jak jest to ogromny wysiłek. Ty swój pierwszy maraton zaliczyłeś 10 października 2010 r. w Poznaniu. Czy dla Ciebie było to największe wyzwanie w dotychczasowych występach?
- Maraton w Poznaniu był ogromnym wyzwaniem okupionym ciężkim treningiem. Udział w nim wykorzystam w przyszłych startach na dystansie 42 km. Jednak najcięższym doświadczeniem sportowym, był mój udział w połówce Ironman w Borównie w 2010 r. gdzie do startu na dystansie: pływanie - 1.9 km, rower - 90 km, bieg - 21,195 km przystąpiłem z bardzo ciężką kontuzją, której doznałem 4 dni przed zawodami - upadek na rowerze przy prędkości 40 km/h. Moje kolano było w opłakanym stanie, a start w Borównie pod znakiem zapytania. Jednak ambicje wzięły górę nad logicznym myśleniem, a żal dni treningowych iście katorżniczych spowodował, że wystartowałem w zawodach. Ogromny kryzys bólowy dopadł mnie na trzeciej 30-kilometrowej pętli rowerowej, którą przejechałem kręcąc jedną nogą. Po tym wysiłku juz tak przyzwyczaiłem się do ogromnego bólu, że 21 km przebiegłem całkowicie znieczulony.

- Wiem, że startowałeś w zawodach w Uster (Szwajcaria). Jak mają się te zawody do imprez organizowanych w naszym kraju?

- W Szwajcarii triathlon cieszy się ogromnym zainteresowaniem bez względu na wiek. W zasadzie triathlon uprawia się od dziecka aż do 100 lat :) Dodatkowym atutem jest różnorodny teren, gdzie różnica wzniesień jest ogromna, zaś jeziora mają tak czystą wodę, że komfort pływania jest podobny jak na basenie. Warto również wspomnieć o nawierzchni tras rowerowych - czysta perfekcja. To są właśnie największe różnice przemawiające na korzyść Szwajcarii. Jeśli chodzi o imprezy w Polsce, to najlepiej przygotowaną imprezą triathlonową są zawody w Suszu. Na uwagę zasługuje również najbardziej amatorska impreza w Środzie Wielkopolskiej.

- Aktualnie przygotowujesz się do ponownego startu w polowce Ironmen w Suszu, po drodze zahaczając o bieg zaślubin w Kołobrzegu. Startujesz jako amator. Jakie to uczucie gdy na starcie stajesz ramię w ramię z najlepszymi zawodowcami naszego kraju i Europy?

- Jestem totalnym amatorem - samoukiem, gdzie plany treningowe konstruuje sam w oparciu o literaturę znalezioną w internecie, po czym konsultuje je w szerszym gronie hurpaguns. Dlatego każdy start traktuję bardzo ambicjonalnie, by pokazać zawodowcom, że nawet amator może powalczyć o dobre miejsca, a wysiłek włożony w codzienny trud treningowy nie idzie na marne.

- Będąc grupą amatorów posiadacie serwis internetowy www.hurpaguns.com na profesjonalnym poziomie. Dlaczego tak ważny jest dla was ten portal?
- Przesłaniem naszej strony jest propagowanie i zachęcanie amatorów do uprawiania zarówno triathlonu jak i każdej formy aktywności fizycznej. Prowadzimy serwis w formie blogu, gdzie opisujemy nasze doświadczenia nabyte podczas kolejnych startów oraz prowadzimy statystyki życiówek. Każdy zainteresowany może poprzez nasz serwis zobaczyć wizualizacje startów triathlonowych, zadać pytanie poprzez forum oraz zostać jednym z hurpaguns. Traktujemy stronę również jako centrum mobilizacji treningowej, ponieważ zobligowaliśmy się do co tygodniowych publikacji naszych raportów treningowych. Portal posiada również graficzna mapę zawodów triathlonowych w Polsce co w połączeniu z opisami naszych startów daje obraz tych imprez dla przyszłych zawodników, którzy naszymi oczami maja większą możliwość mentalnego przygotowania się do swoich przyszłych startów i spodziewanego wysiłku.

- I na sam koniec sakramentalne pytanie: jak rodzina znosi Twoja pasję, która na długie godziny eliminuje Ciebie z życia domowego?
- Największym problemem który pojawia się podczas trenowania triathlonu jest czas. Potrzebuję go aż na trzy jednostki treningowe (pływanie, rower, bieg). Dlatego często powrót z pracy do domu zamieniam na trening np. biegowy. Mimo tych starań, by jak najwięcej czasu zaoszczędzić dla rodziny, nie do końca jestem w stanie sprostać oczekiwaniom żony, która jest moim najwierniejszym kibicem, wspierającym mnie w najcięższych chwilach podczas startów. Jedyną rekompensatą "straconego czasu dla rodziny" jest możliwość uczestniczenia w zgrupowaniach zlokalizowanych w bardzo ciekawych miejscach oraz spotkania się z całą familią naszego teamu, który jak zaznaczyłem na początku naszej rozmowy rozsiany jest po całym świecie.



reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama