Na kilka dni przed końcem roku Kotwica została bez trenera. Nastał gorący czas poszukiwania nowego, który poprowadzi nasz zespół do drugiej ligi.

Nie powiódł się plan postawienia na doświadczonego szkoleniowca ze znanym nazwiskiem. Większość uważała, że taki trener z zewnątrz jest gwarancją sukcesu i z pewnością uzdrowi kołobrzeską piłkę. Nic bardziej mylnego. Wniosek prosty - ilość klubów wymienionych w CV nie przekłada się jednak na jakość pracy i osiągnięcia drużyny.

Po rundzie jesiennej drużyna Kotwicy w 15 meczach zdobyła 20 punktów, wygrywając zaledwie 5 spotkań, w 5 remisując i 5 przegrywając. W tym czasie strzeliła przeciwnikowi 20 bramek, tracąc przy tym 17. Zajęła tylko 9 miejsce w tabeli, podczas gdy miała przecież walczyć o awans z miejsc 1-4. Takie zadanie postawiono przed Mariuszem Kurasem. Przeglądając statystyki, łatwo od razu zauważyć, że nie gorzej wypadł Maciej Kiszkiel poprzedni trener Kotwy, który tak doświadczony nie był, a po rundzie jesiennej prowadzona przez niego drużyna zajęła o jedną tylko pozycję niżej w tabeli, czyli miejsce 10.

Tymczasem Zarząd Klubu, nie nauczony tym doświadczeniem, znowu poszukuje szkoleniowców z dobrym CV i nazwiskiem, naiwnie chyba wierząc, że poprowadzą naszą drużynę do II ligi. Ktoś taki przecież przyjedzie do Kołobrzegu, zatrzyma się na chwilę poszukując czegoś lepszego i ucieknie dalej, jak poprzednik. Na giełdzie przewija się nazwisko Wichniarka z Poznania... Gdzie tu logika? Czy taka osoba włoży serce, by poprowadzić Kotwicę do sukcesu? Czy zaangażuje się na 100 procent? Taki Wichniarek niewiele ryzykuje. Nie będzie efektów, albo stwierdzi, że nic nie wskóra z naszą drużyną i najzupełniej w świecie zawinie wrotki z powrotem do Poznania... Praca w Kołobrzegu dla trenerów takich jak Wichniarek, Polakowski, Sobieszczuk, Wierzbicki, bo takie nazwiska padają, to dla nich tylko kolejny przecinek w karierze. Totalna pomyłka...

A może powinniśmy poszukać złotego środka gdzie indziej? Receptą byłby trener znający nasze środowisko. Spójrzmy na swoje podwórko. Mamy takich w Kołobrzegu wielu: Piotr Dubiela, Mirosław Czuryło, Leszek Ristau, Maciej Wachowski… Maciej Wachowski posiada dyplom trenera I klasy piłki nożnej z licencją UEFA A. Takich kwalifikacji nie ma nikt z Kołobrzegu, w województwie zaś jest tylko kilku takich szkoleniowców. Wachowski był już drugim trenerem i kierownikiem Kotwicy za czasów Macieja Kiszkiela. Radził sobie całkiem dobrze i czas by dać mu szansę. Dlaczego nie miałby poprowadzić Kotwy przez rundę wiosenną? Chyba nadszedł czas, w którym warto postawić na kołobrzeżanina, znającego Kotwicę, zawodników i nasze realia... Jeśli realnie myślimy o II lidze, jeśli chcemy, żeby na Stadionie im. Sebastiana Karpiniuka Kotwica Kołobrzeg pięła się w górę, czas wybrać coś więcej, niż tylko nazwisko.