Kołobrzescy kibice pragnęli zwycięstwa w sobotnim meczu Czarodziejów z Wydm z Czarnymi Panterami, ale wydawało się ono bardzo odległe w starciu z jedną z mocnych drużyn w bieżącym sezonie. I choć zawodnicy mieli kłopoty w opanowaniu rywala, to jednak w ostatecznym rozrachunku w Hali Milenium słupszczanie polegli 68:65.
Zwycięstwo w całkiem niezłym stylu! W sobotę Kotwica Kołobrzeg pokonała Znicz Jarosław 84-78. Trzeba przyznać, że mecz był wyjątkowo wyrównany, jednak to Czarodzieje z Wydm potrafili wypracować przewagę, wszakże niewielką, ale nie oddali jej już do końca. Przed meczem mówiło się, że kołobrzeżanie potrzebują cudu. Zamiast tego mieliśmy drużynową grę i chęć walki o piłkę.
Podczas uroczystości w Hotelu "Sand", Stowarzyszenie "Nasza Kotwica" rozdało "Złote Kotwice" - nagrody za wkład i rozwój kołobrzeskiego sportu. Spotkanie było niezwykle udane i jak podkreślali jego uczestnicy, oczekiwane. Statuetki powędrowały do osób oddanych "Kotwicy", zaangażowanych od wielu lat w tworzenie sportu i funkcjonowanie w środowisku zarówno podczas zwycięstw, jak i przegranych.
Dotychczasowy prezes Kotwicy Kołobrzeg S.A. Aleksander Walda zrezygnował z zasiadania w zarządzie spółki. Jak tłumaczył naszemu portalowi, górę wzięły przyczyny osobiste. Walda mieszka w Trójmieście i kursowanie pomiędzy miastami było dla niego znacznym utrudnieniem. Natomiast jak udało nam się ustalić, były prezes Kotwicy znalazł zatrudnienie w Treflu Sopot. Przed przybyciem do Kołobrzegu Walda był związany z tą sportową spółką akcyjną.
Niewielu kibiców było zainteresowanych meczem Kotwicy Kołobrzeg z Polpharmą Starogard Gdański w Hali Milenium. Obok znudzenia ciągłymi porażkami, kibice woleli obejrzeć mecz piłki ręcznej... w telewizji. Kołobrzeżanie nie zaskoczyli kibiców. Przegrali 17 punktami zmasakrowani tradycyjnie w 4 kwarcie. KOTWICA KOŁOBRZEG - Polpharma Starogard Gdański 65:82, (18:20, 13:22, 25:20, 9:20).
8 punktów - tyle zabrakło Kotwicy Kołobrzeg, żeby w sobotnim meczu z AZS Koszalin odnieść zwycięstwo. I choć jednak mecz był pełen wrażeń, to AZS wyjechał z kompletem punktów, zresztą po raz kolejny.
Początek meczu, co staje się powoli tradycją, należał do gospodarzy. Radość nie trwała jednak długo, gdyż koszalinianie szybko odrobili straty i prowadzenia nie oddali aż do trzeciej kwarty. I choć Kotwicy udało się odzyskać prowadzenie, to jednak na krótko.
W czwartek tuż po godzinie 15-stej w siedzibie Kotwicy Kołobrzeg S.A. pojawił się nowy nabytek Adam Philip Harrington. Ma on być wzmocnieniem przed derbowym spotkaniem z AZS Koszalin. Harrington urodził się 5 lipca 1980 roku w Bernadston. Amerykanin ma za sobą grę w zespołach uniwersyteckich w Auburn i w Północnej Karolinie, także zespoły występujące w ligach USA, Europie oraz w Chinach. W sezonie 2003-2004 grał w Chinach w ekipie Shaanxi Kylins. Wrócił do USA, gdzie reprezentował barwy Columbus Riverdragons. W sezonie 2004-2005 Harrington zagrał w 35 meczach uzyskując średnią meczową 11.2 pkt. Ponadto znalazł się w Top10 najlepiej rzucającej trójki w lidze.
Kotwica Kołobrzeg zajęła pozycję, z której liczba manewrów strategicznych jest znacznie ograniczona. Zmiany finansowe w spółce, wszechobecny brak pieniędzy i przede wszystkim brak sponsora, to wszystko spowodowało, że dziś nikt nie tylko nie cieszy się z wyników Czarodziejów z Wydm, ale także nie wierzy w moc promocyjną zespołu, który kiepsko radzi sobie w tym sezonie.
Pierwszego tegorocznego meczu koszykarska Kotwica nie może zapisać do udanych. I choć wynik spotkania jest na korzyść Czarodziejów z Wydm, to styl, w jakim kołobrzeska drużyna wygrała z ostatnim w lidze zespołem - Sportino Inowrocław, pozostawia wiele do życzenia i myślenia. Bo jeśli wynik z najgorszym zespołem wymaga tak ogromnego zaangażowania sił i środków, w dodatku kończy się wygraną zaledwie dwoma punktami, to co dalej? Jak ma rozwijać się nasz zespół i przynosić chwałę miastu?
Tym razem chyba nikt nie przygotowywał się na zwycięstwo Kotwicy Kołobrzeg. A jednak pierwsze 3 kwarty we wtorkowym meczy z PBG Basket Poznań to przewaga na boisku Czarodziejów. Już witaliśmy się z gąską, gdy tradycyjnie w 4 kwarcie padliśmy ofiarą słabości zespołu: braku kontuzjowanego Bartosza Diduszko. I przegraliśmy 67:70.
Tylko 3 zwycięstwa - tyle wywalczyli Czarodzieje z Wydm na półmetku sezonu. Dla kibiców i zwolenników "Kotwicy Kołobrzeg", których apetyty po minionym sezonie są wybitnie zaostrzone na sukcesy. Zwiększają je obietnice kołobrzeskich radnych, zwłaszcza Piotra Lewandowskiego, którzy historiami o zwycięskiej Kotwicy uzasadniają każdorazowo ogromne wydatki miasta na sportową spółkę akcyjną.
W sobotę, na Hali Milenium nie brakowało tych, którzy wierzyli, że Kotwica Kołobrzeg może pokonać Trefl Sopot i podarować w ten sposób miły upominek świąteczny wiernym kibicom. I była na to szansa do ostatniej minuty meczu, ale Czarodzieje z Wydm nie potrafili jej wykorzystać.
83-79 - tak zakończył się niedzielny mecz wyjazdowy Czarodziejów z wydm. Podopieczni Pawła Blechacza przerwali wreszcie złą passę, jaka trwała od 3 listopada. Zawodnicy "Kotwicy" nie wygrali w tym czasie żadnego meczu, aż do niedzieli. Jednak wygrana w Warszawie z Polonią wymagała bardzo dużego zaangażowania. Nie brakowało komentarzy, że koszykarze mieli po prostu szczęście, a niedzielne zwycięstwo odroczyło dyskusję nad zmianą trenera zespołu. Cóż, w sporcie czasami też trzeba mieć szczęście.
Oczekiwana zmiana sztabu szkoleniowego Kotwicy Kołobrzeg nie nastąpiła. Po przegranym ważnym meczu ze Stalą Stalowa Wola zapanowała dość nerwowa atmosfera. Kolejną porażkę "Czarodziejów" wpisano na kontro Pawła Blechacza i wydawało się, że była to kropla, która przelała czarę goryczy kilku porażkach pod rząd. Zarząd spółki i trener dali sobie czas na ochłonięcie i teraz sprawę widzą trochę inaczej.
Kotwica Kołobrzeg – Stal Stalowa Wola 77:84 (24:18, 22:23, 20:14, 11:29). To mówi samo za siebie. Pierwsza i trzecia kwarta charakteryzowała się przewagą kołobrzeżan, choć przeciwnicy szybko odrabiali straty. Wystarczyło kilka rzutów za 3 punkty Michała Wołoszyna i Davida Godbolda, aby Stal wyrównała wynik. Po stronie kołobrzeżan na uznanie zasługują jednak rzuty Wichniarza. Trzecia kwarta była niezwykle korzystna dla Kotwicy.