Maszynista szturchał go kilka razy, aż się obudził. Tyle, że leżał pod pociągiem relacji Koszalin-Kołobrzeg. Mężczyzna wstał, otrzepał się i poszedł do domu.
Pan Dariusz, maszynista z wieloletnim stażem, widział już różne rzeczy. - Po 19 mieliśmy być w Kołobrzegu. Dojeżdżaliśmy do Ustronia, gdy zauważyłem tego człowieka jak leżał na śródtorzu. Jedyne co zdążyłem zrobić, to krzyknąłem i uruchomiłem hamowanie nagle. Wszyscy runęliśmy do przodu - opowiada maszynista składu jadącego do Kołobrzegu. Maszynista z kierownikiem pobiegli zobaczyć, co się stało. Na miejsce zostało wezwane pogotowie i policja. - Dotknąłem go, a on nic. Wokół żadnej krwi. Szturchnąłem go, leżał pod ostatnim wagonem, a on się obudził. Żył! - nie ukrywa radości pan Dariusz.
Faktycznie, takie przypadki zdarzają się rzadko. Szczęściarz, który 13 w piątek dostał drugie życie, to pan Waldemar, mieszkaniec gminy Ustronie Morskie. Po wypadku nie wiedział nawet, jak się nazywa. Wracał... od kolegi. Miał problemy, żeby wstać. Postawiono go na nogi. Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Za to jego żona była zszokowana. Jak mówi pan Dariusz, to cud, że mężczyzna przeżył. Jest tyle elementów pod sześcioma wagonami, które mogły zrobić krzywdę, a żaden nawet go nie drasnął. To się nazywa mieć szczęście...
Pan Waldemar miał naprawdę dużo szczęścia, w piątek, trzynastego...
Pan Dariusz, maszynista, pokazuje, gdzie znalazł śpiącego mężczyznę
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.