Powracamy do wczorajszego zdarzenia na plaży w Sianożętach (zobacz). Opisaliśmy je po informacjach od świadków zdarzenia. Jak widać, nasi rozmówcy nie byli obserwatorami akcji ratunkowej od samego początku. Dziś, napisali do nas kolejni świadkowie, wysłali również zdjęcia.
Napisaliśmy, że chłopak z dziewczyną spacerowali po falochronie. Okazuje się, że było inaczej: "Ci ludzie nie spacerowali po falochronach tylko po prostu weszli do morza przy bardzo dużych falach skacząc przez nie. W pewnym momencie zauważyliśmy, że dziewczyna wdrapuje się na falochron lecz fale ją cały czas zakrywają i traci siły. Mąż (policjant na urlopie), pobiegł jej pomóc. Wszedł do morza i pomógł dziewczynie wyjść na brzeg. Dziewczyna miała zakrwawione nogi. W tym czasie na koniec falochronu morze wepchnęło tego chłopaka, który pokazywał, że potrzebuje pomocy. Niestety fale były tak duże, że wejście było bardzo ryzykowne. Zadzwoniono po pomoc. Jedna z plażowiczek pobiegła po ratowników. Kiedy ratownicy przybiegli i weszli ratować chłopaka, nie mogli wyjść z wody. Razem ze znajomymi i innymi plażowiczami został utworzony łańcuch życia, żeby ratować chłopaka (wykorzystane były do tego nawet smycze naszych psów, aby utworzyć jak najdłuższy łańcuch). Niestety fale ratowników i chłopaka przeniosły na drugą stronę falochronu. Wtedy chłopak puścił się ratowników i zginął im w falach. Jeden z ratowników wrócił po chłopaka. Plażowicze pomogli im wyjść. Farmaceutka z Łodzi wraz lekarzem z Niemiec prowadziła akcję reanimacyjną, później wymieniali się z innymi ludźmi" - napisała czytelniczka.
Akcja była niezwykle trudna, ze względu na bardzo duże fale. Ratownicy WOPR walczyli nie tylko z masą wody, która ich zakrywała, ale także z masą mężczyzny, którego trzeba było wyciągnąć na brzeg. W pewnym momencie, ratownicy byli u kresu sił. Dzięki działaniu plażowiczów, którzy utworzyli łańcuch życia i wspierali pracę WOPR, udało się wyciągnąć i dziewczynę, i mężczyznę. Ranna opuściła szpital. Jest poważnie poturbowana. Chłopak nadal przebywa w kołobrzeskim szpitalu.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.