Po raz kolejny, wójt Jerzy Kołakowski wniósł o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady Gminy Ustronie Morskie. W porządku obrad były zmiany w budżecie i wieloletniej prognozie finansowej.
- Nie chciałem, żeby potem Regionalna Izba Obrachunkowa miała pretensje, że nie zrobiliśmy wszystkiego, aby uporządkować sprawy budżetowe - mówi wójt Kołakowski, odnosząc się do wydarzeń z ostatnich tygodni i nadzwyczajnej sesji, którą zwołano tydzień temu. Wówczas, radni nie zgodzili się na nowelizację budżetu.
Na dzisiejszą sesję przybyło kilkunastu radnych. Część z nich nie wpisała się na listę, niektórzy wyszli w czasie obrad. Jak powiedziała naszemu portalowi Bernadeta Borkowska, przewodnicząca Rady Gminy, nie wie, dlaczego tak zachowywali się niektórzy radni z klubu "Porozumienie Razem". Ponieważ jednak było kworum, należało rozpocząć sesję. Przewodnicząca postanowiła ogłosić od razu przerwę do 25 listopada, gdyż, jak argumentowała, projektami uchwał powinna zająć się Komisja Budżetu i Rozwoju Gospodarczego, wszystkie wątpliwości radnych rozwiane, a sprawy wątpliwe wyjaśnione. Na to zaprotestował radny Andrzej Basarab wskazując, że taki wniosek nie leży w kompetencji przewodniczącej i to radni decydują o tak długiej przerwie w obradach. Powyższe poparł radca prawny. Ostatecznie, radni nie przerwali sesji i przyjęli oba projekty uchwał.
Jak mówi wójt Jerzy Kołakowski, były próby zwołania Komisji Budżetu i Rozwoju Gospodarczego, ale nie było na to zgody jej przewodniczącego. - To jest nienormalne. Zarzuty stawiane nam przez pana Tomalę wynikają z jego niewiedzy. Dlatego skorzystałem z moich uprawnień i zwołałem sesję w poprzedni poniedziałek, a wobec jej wyniku także dzisiaj. Ja jestem odpowiedzialny za gminę, za mieszkańców i ich sprawy - komentuje wójt. Z takim stanowiskiem nie zgadza się przewodnicząca Bernadeta Borkowska. Nie zgadza się również ze stanowiskiem radcy prawnego i zamierza z nią dyskutować. Jej zdaniem, radni powinni mieć pełny wgląd w sprawy gminy i budżetu, a bez posiedzenia komisji nie jest to możliwe. Jak wskazuje, komisja byłaby zwołana na początku listopada i nic złego z budżetem by się nie stało. Z tym stanowiskiem nie zgadza się Jerzy Kołakowski. Jak mówi, radni dostają wszystkie informacje, nawet te, których nie powinni otrzymywać. Dodaje, że problemem nie jest brak informacji, ale to, że niektórzy z radnych ich nie rozumieją. - Proszę przyjść na posiedzenie komisji i zobaczyć co tam się dzieje - dodaje Kołakowski.
Fot. archiwum
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.