Podczas ostatniej sesji Rady Miasta, przyjęliśmy uchwałę, żeby przekazać do KTBS nieruchomość, na której spółka ta ma wybudować 10 bloków mieszkalnych. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo po to właśnie utworzyliśmy tę spółkę 20 lat temu, żeby budowała i pozyskiwała dla samorządu substancję mieszkaniową. Z konferencji prasowej – a jakże – pani prezydent Anny Mieczkowskiej, dowiedziałem się, że jest przewidziana do tych mieszkań jakaś grupa docelowa, w tym ludzie młodzi, ale też władze chciałyby przyciągnąć „fachowców” (lekarzy, pielęgniarki i kogo tam się da) spoza naszego miasta i zaproponować im najem tych mieszkań, w myśl zasady wypowiedzianej przez niektórych radnych, że „uda nam się pozyskać nowych, wartościowych mieszkańców Kołobrzegu”. Rozwinę później to „pozyskiwanie”, bo być może autorzy tych słów nie rozumieją zagadnienia lub tak jak Maciej Bejnarowicz, myślą o zaangażowaniu gminy w konkretny program mieszkaniowy.

„Dziś rozmawiamy o zupełnie innej formie, o mieszkaniach dla rozwoju, czyli mieszkaniach zadedykowanym tym osobom, które posiadają zdolność płatniczą, ale nie posiadają zdolności kredytowej i nie posiadają dochodu, który upoważniałby je do najmu socjalnego i mieszkalnego. My rozmawiamy o takich osobach, które mają dochód zdecydowanie wyższy niż ten, który uprawnia do mieszkania z zasobów komunalnych i to do tej grupy kierujemy dziś tę ofertę” – przekonywała podczas ostatniej sesji Anna Mieczkowska. „Daleka jestem dziś od deklarowania, że będą to tylko mieszkania dla Kołobrzeżan, bo może się okazać, że tych młodych kołobrzeżan, na przykład którzy będą chcieli powrócić do Kołobrzegu, nie będzie aż tak wielu. Na razie więc nie ograniczajmy” – kontynuowała pani prezydent. Oczywiście to tylko słowa pani prezydent, za nimi nie kryje się żaden dokument, który określałby dokładne kryteria, o czy mówiłem podczas sesji. „I stąd właśnie biorą się te niedomówienia i problemy dlatego, że pani prezydent dużo mówi, dużo mówi o kryteriach, o grupie docelowej, ale do tej pory nie przygotowała ani tych propozycji programowych na piśmie, nie skierowała ich do właściwych komisji, ani do Rady Miasta, żeby Rada Miasta się z tym zapoznała” – mówiłem podczas sesji.

W odróżnieniu od moich interlokutorów, mogę pochwalić się dużym doświadczeniem w tej dziedzinie, zarówno jako wieloletni członek komisji mieszkaniowej, jak i zastępca prezydenta, który przez trzy i pół roku odpowiadał za politykę mieszkaniową. Te kompetencje pozwalają mi wychwycić słabe elementy w zapowiedziach pani prezydent i jej zaplecza. Mam też wyrobiony pogląd co do kryteriów, a wręcz uważam, że obecnie obowiązujący regulamin jest tym właściwym i nie należy gmerać w kryteriach.

Mam nieodparte wrażenie, że zapowiedzi pani prezydent dot. „grupy docelowej”, stoją w sprzeczności z przepisami. Zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy (…), tworzenie warunków do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych wspólnoty samorządowej należy do zadań własnych gminy. Zwracam szczególną uwagę na określenie „wspólnoty samorządowej” i jej definicję, bo tu wyraźnie jest mowa o mieszkańcach gminy. Ważniejszy jest jednak zapis z ust. 2m mówiący, że gmina na zasadach i w przypadkach określonych w ustawie, zapewnia lokale w ramach najmu socjalnego i lokale zamienne, a także zaspokaja potrzeby mieszkaniowe gospodarstw domowych o niskich dochodach. Zwracam uwagę na trzy ostatnie słowa – „o niskich dochodach”. Oczywiście to jest pojęcie względne. Dziś w kryteriach dochodowych na przydział lokalu mieszkalnego mamy widełki od 1200 do 2040 zł w gospodarstwie domowym na osobę. W zasadzie chodzi o dochód netto (nie dotyczy rent i emerytur, tam liczy się nieco inaczej). Czyli dochód rodziny czteroosobowej musi mieścić się w przedziale od 4800 zł do 8160 zł miesięcznie. A pani prezydent chce te nowe mieszkania przeznaczyć dla rodzin i osób, których dochód jest, cyt. „zdecydowanie wyższy”! Czyli jaki? 3000 zł na osobę w rodzinie? 4000 zł? Jeżeli tak, to nie tylko radykalnie, ale fundamentalnie nie zgadzam się z taką polityka i będę się jej walnie sprzeciwiał! Bo to już nie są niskie dochody, jak na warunki kołobrzeskie, chyba, że ktoś wcina na śniadanie ośmiorniczki, zapijając "Dom Perignom". Przykro mi to pisać, ale te zapowiedzi są oderwane od rzeczywistości.

Dla kogo więc pani Anna Mieczkowska chce budować te domy? To pytanie zadają mi od kilku dni ludzie z listy oczekujących na lokal mieszkalny, jak i ci, którzy starają się o zamianę lokalu. Do cholery, dla kogo?

Uczciwie trzeba przyznać, że inną, zyskującą moja przychylność, bo też sam ten pomysł podsuwałem władzom miasta rok temu, jest sprawa rozmów prowadzonych obecnie przez panią prezydent, KTBS i Krajowy Zasób Nieruchomości, w sprawie budownictwa mieszkaniowego przy ul. Wiedeńskiej i Berlińskiej, w ramach rządowego programu Mieszkanie plus, co jakoś nie mogło przejść przez usta władz miasta. To w ramach tego programu, który nie angażuje nieruchomości miejskich, z najmu lokali mieszkalnych, z opcją wykupu, będą mogli ubiegać się mieszkańcy innych gmin! To wynika z przepisów. To jest też dobra wiadomość dla mieszkańców ul. Wiedeńskiej. Bo trzeba będzie wybudować dojazd do tych budynków, czyli wyremontować tę ulicę. W niedalekiej przyszłości, mam nadzieję.

Jacek Woźniak