Jezioro Resko i baza w Rogowie od dawna budzi zainteresowanie historyków i pasjonatów. Wszyscy próbują zgłębić tajemnicę, jaką skrywa dno jeziora.
Rozwój militarny okolicy Kołobrzegu nastąpił w drugiej połowie lat 30-stych. III Rzesza inwestowała szczególnie w bazy lotnicze. Gdy 16 marca 1935 roku zamiast "Reichswery" pojawił się "Wehrmacht", plany rozbudowy sił wojskowych były już gotowe. W samym mieście przystąpiono do rozbudowy koszar, zarówno piechoty jak i artylerii. Zbudowano również nowe koszary przy ul. Koszalińskiej (obecnie mieści się tam Batalion Remontowy). Jednocześnie, pod Kołobrzegiem powstały dwie bazy lotnicze. Pierwsza z nich zaczęła powstawać w miejscowości Bagicz. Propaganda niemiecka oficjalnie podawała, że budowano tam fabrykę proszku do prania "Persil". Docelowo, w Bagiczu mieścił się 1. Pułk Bombowy "Hindenburg", a uroczystość przekazania lotniska odbyła się na Rynku w Kołobrzegu 26 kwietnia 1938 roku.
W 1936 roku lotnisko, tyle że dla wodnopłatów, zaczęło powstawać w oddalonym o kilkanaście kilometrów na zachód od Kołobrzegu Rogowie. Do tego celu wykorzystano jeziora Resko Przymorskie. Wokół jeziora powstał specjalny system śluz, pasy startowe, hangary, a także budynki i osiedle dla wojskowych. Więcej na temat jednostki w Rogowie można przeczytać na stronach www.festungkolberg.prv.pl.
Zarówno załogi lotniska w Bagiczu, jak i w Rogowie, mają swoje epizody w walce przeciwko Polakom w czasie kampanii wrześniowej. Od 1 września 1939 roku, samoloty tych jednostek uczestniczyły w rajdach bombowych nad Polską, szczególnie wzdłuż wybrzeża Bałtyku i okolic. Wraz z dogorywaniem hitlerowskiego porządku wojennego i rozpoczęciem wojny na terenie III Rzeszy, rogowskie lotnisko zaczęło funkcjonować w ramach zaimprowizowanego planu ewakuacji ludności cywilnej z oblężonych przez wojska radzieckie i polskie terenów. Most powietrzny pomiędzy Rogowem a innymi lotniskami Rzeszy zaczął funkcjonować na przełomie lutego i marca. W nocy z 3 na 4 marca 1945 roku rozpoczęło się oblężenie Twierdzy Kołobrzeg. Wysadzając tory w okolicach Korzystna, żołnierze oblegający twierdzę, odcięli ją od świata. Została jedynie droga morska (ciesząca się złą sławą po zatopieniu Wilhelma Gustloffa) oraz droga lotnicza.
Znana i spopularyzowana jest katastrofa samolotu Focke-Wulf-190 z Bagicza, który podczas ewakuacji 4 marca 1945 roku został trafiony i zatonął niedaleko główek portowych w Kołobrzegu. Jego szczątki zostały wydobyte w 1991 roku, a ciała dwóch lotników pochowano na kołobrzeskim cmentarzu w styczniu 1992 roku. Szczątki samolotu można zobaczyć w Muzeum Oręża Polskiego. Wracając do 1945 roku. W mieście na wieść tak szybkiego dotarcia sowieckich czołgów na przedmieścia - wybuchła panika. Ludzie, którzy docierali na dworzec kolejowy, dowiadywali się, że ostatni pociąg, który odjechał z dworca, stoi pod miastem, bo wysadzono tory. Padł więc rozkaz ewakuacji cywili do Dźwirzyna, a stamtąd do Rogowa. Ten fakt opisuje Hieronim Kroczyński w "Kronice Kołobrzegu": "Zgromadzonym cywilom polecono pieszo maszerować w kierunku Dźwirzyna, tam z bazy wojskowej nad jeziorem Resko Przymorskie startowały jeszcze łodzie latające Do-24 (jedna z 72 pasażerami i 4 członkami załogi uległa wypadkowi, szczątki w Muzeum Oręża Polskiego), ale droga ta była już ostrzeliwana przez radzieckie czołgi. Tylko część tych ludzi dotarła do Dźwirzyna, wielu poniosło śmierć, a większość zawróciła z powrotem do Kołobrzegu".
Temat tragedii Dornier Do-24 jest jedną z najciekawszych historii jeziora Resko. Samolot najprawdopodobniej uległ awarii w wyniku ostrzału 5 marca 1945 roku. Maszyna spadła do jeziora i zatonęła. Nikogo nie udało się uratować. W ciągu kilkudziesięciu lat, na powierzchnię udało się wydobyć kawałki tego samolotu. Ostatnia ekspedycja odbyła się ponad 2 lata temu. Fragmenty maszyny można zobaczyć w kołobrzeskim muzeum. Okazuje się jednak, że jest szansa na wydobycie wraku. Sprawą interesuje się burmistrz Trzebiatowa - Zdzisław Matusewicz. Pasjonatów wspiera Fundacja "Fort Rogowo" oraz Muzeum Oręża Polskiego na czele z dyrektorem Pawłem Pawłowskim. Pomoc Polakom proponują niemieckie organizacje pamięci. Trzeba określić stan wraku i znajdujących się na tym cmentarzysku szczątków, a następnie opracować skuteczną metodę wydobycia poszczególnych elementów. Tu na przeszkodzie mogą stanąć koszty lub procedury. Jak zaznacza dyrektor Paweł Pawłowski, wydobycie wraku Dornier Do-24, to marzenie niejednego muzealnika. To unikatowa maszyna.
Czy uda się odkryć tajemnicę jeziora Resko? Jak na razie, z ciemnych głębin i mułu udało się wydobyć szczątki poszycia, fragmenty elementarza i na przykład dziecięcy bucik. Od tej tragedii już niedługo upłynie 67 lat.
Fot. Przemysław Gryń
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.